Młoda kapusta, mleczko kokosowe, curry

Do tej pory przygotowywałam młodą kapustę klasycznie, duszoną w śmietanie z marchewką i dużą ilością koperku. W tym roku pogoda nas nie rozpieszcza, zimno i pada. Miałam ochotę na jakieś danie rozgrzewające i trafiłam na ten  przepis, curry z młodej kapusty.
Zmodyfikowałam go trochę, dodałam passatę pomidorową, wersja na samym mleczku kokosowym była dla mnie zbyt mdła. Jeśli ktoś lubi dania pikantne, to można dodać papryczkę pepperoni. 

Curry z młodej kapusty

2 łyżki tłuszczu, najlepiej masła klarowanego lub kokosowego
1 średnia cebula, obrana i pokrojona w kostkę
1 duży ząbek czosnku, obrany i wyciśnięty przez praskę
3 cm kawałek korzenia imbiru, obrany i starty
1 główka młodej kapusty (około 800 g), posiekanej
5 młodych marchewek, obranych i pokrojonych w krążki
500 ml mleczka kokosowego
500 ml wody lub wywaru warzywnego
8 łyżek passaty pomidorowej
3 - 4 łyżeczki ulubionej mieszanki curry
sól
opcjonalnie świeża kolendra

W dużym garnku rozgrzewamy tłuszcz i podsmażamy cebulę na małym ogniu. Kiedy cebula zmięknie, dodajemy imbir i czosnek, podsmażamy jeszcze minutę. 
Dodajemy kapustę, marchewkę, mleczko kokosowe, mieszankę curry i wodę. Doprowadzamy do wrzenia, zmniejszamy ogień, solimy i gotujemy na małym ogniu, bez przykrycia, przez około 20 minut.
Dodajemy passatę pomidorową i gotujemy jeszcze 5 minut.
Jeżeli w czasie gotowania płyn wyparowuje za szybko, dodajemy jeszcze trochę wody .
Na koniec doprawiamy jeszcze raz solą. 

Podajemy z ryżem basmati.

Smacznego!

Truskawki na owsianym spodzie

Sezon na truskawki powoli się rozkręca.  Częste deszcze i brak słońca powodują, że lokalne truskawki bywają kwaśne, dlatego porcje dla dzieci polałam odrobiną syropu klonowego. Do ciasta użyłam bezglutenowych płatków owsianych.

 


Truskawki na owsianym spodzie

podwójna porcja ciasta z  przepisu na ciastka owsiane (tutaj przepis), jedynie podwoiłam ilość proszku do pieczenia (1 łyżeczka)

300 g umytych i dobrze osuszonych truskawek
2 garście płatków migdałowych

 

Ciasto można podać z lodami waniliowymi lub z kremem waniliowym.

Krem waniliowy z nerkowców

1/2 szklanki orzechów nerkowca, należy je wcześniej namoczyć w wodzie, najlepiej przez całą noc
1/4 szklanki wody
1 łyżka miodu
1 łyżka soku z cytryny
1/2 łyżeczki mielonej wanilii lub esencji waniliowej

Przygotowujemy podwójną porcję ciasta zgodnie z przepisem na ciastka owsiane. Zawijamy ciasto w folię i wkładamy na godzinę do lodówki.

Krem waniliowy też warto przygotować wcześniej i go schłodzić.
Do tego będzie potrzebny dobry blender o dużej mocy.

Wszystkie składniki kremu wkładamy do blendera i miksujemy do czasu aż uzyskamy aksamitną konsystencję. U mnie trwało to 4 minuty. Konsystencja powinna przypominać gęstą śmietanę. Wkładamy krem do zamykanego pojemniczka i wstawiamy do lodówki.


Truskawki kroimy w ćwiartki.
Płatki migdałowe prażymy na suchej patelni.

Piekarnik nagrzewamy do 175° C.

Schłodzone ciasto układamy na papierze do pieczenia. Przykrywamy ciasto kawałkiem foli spożywczej (żeby się nie kleiło do wałka) i rozwałkowujemy na placek o średnicy około 30 cm.
Zdejmujemy folię z ciasta, układamy równomiernie na cieście truskawki zostawiając około 2 cm na brzegach. 
Zawijamy brzegi ciasta do środka (na truskawki). 
Płytką blachę do pieczenia przykładamy do blatu i zsuwamy na nią papier do pieczenia z ciastem.
Wkładamy do nagrzanego piekarnika i pieczemy około 30 minut lub do czasu, aż ciasto się zrumieni. 
Po wyjęciu z piekarnika, ciasto musi odpocząć około 10 minut. Jeśli zaczniemy je kroić wcześniej, może się mocno kruszyć i rozpaść.

Ciasto zjadamy na ciepło, posypane prażonymi płatkami migdałów i polane kremem waniliowym. 

Smacznego!

Zupa krem z kalarepy

Pierwszy raz ugotowałam zupę z kalarepy. Bardzo lubię kalarepę, ale do tej pory jadłam ją tylko na surowo. O tej porze roku kalarepa jest najlepsza, soczysta, chrupiąca i bez twardych włókien. Zupę doprawiłam tylko solą i pieprzem, nie chciałam zdominować delikatnego smaku kalarepy mocniejszymi przyprawami. Efekt końcowy był bardzo zadowalający. Wyszedł delikatny krem o lekko słodkawym smaku. 


Zupa z kalarepy

2 łyżki oliwy
1 mała cebula, obrana i pokrojona w kostkę
1 ząbek czosnku, obrany i pokrojony w plasterki
3 średnie kalarepy (łączna waga około 1 kg, przed obraniem)
1 litr wywaru warzywnego
koperek, opcjonalnie  - do podania
sól i pieprz

Do garnka wlewamy oliwę, dodajemy pokrojoną cebulę i czosnek, podduszamy kilka minut, do czasu aż warzywa zmiękną.
Kalarepę obieramy i kroimy w kostkę.
Do podsmażonych warzyw dodajemy kalarepę i wywar warzywny. 
Doprowadzamy do wrzenia, zmniejszamy ogień i gotujemy około 15 minut. W tym czasie kalarepa powinna zmięknąć, ale nie rozgotować się.
Ugotowaną zupę lekko przestudzamy i miksujemy na gładki krem.
Doprawiamy solą i pieprzem.

Gorącą zupę podajemy ze świeżym koperkiem i odrobiną oliwy.
Smacznego!

Marokańska harira na zimowe dni

Uwielbiam zupy, mogłabym jeść zupy przez cały dzień. Odwrotnie jest ze słodyczami, nie przepadam za nimi. Czasami nawet przez kilka tygodni nie mam ochoty na słodycze. Nie wynika to z narzuconej diety, taka moja natura, wolę smak słony. Często zdarza się, że kiedy dzieci jedzą słodki podwieczorek, ja odgrzewam sobie kolejną porcję zupy.  
W zimie uwielbiam jeść zupy rozgrzewające, z dużą ilością przypraw i obowiązkowo gęste.  Taka właśnie jest harira, marokańska zupa z ciecierzycy, spełnia wszystkie wymogi mojej idealnej zupy zimowej.  U mnie w wersji bezmięsnej. Ciecierzyca i soczewica doskonale zastępują białko zwierzęce, zupa jest bardzo sycąca.  

DSC_2752.jpg


Harira

Inspiracja: "Jamie Magazine" , Jan16


3 łyżki oliwy z oliwek
2 małe lub 1 duża cebula, obrana i pokrojona w drobną kostkę
2 łodygi selera naciowego, pokrojone
2 marchewki, obrane i pokrojone w drobną kostkę
2 ząbki czosnku, obrane i wyciśnięte przez praskę
2 cm kawałek imbiru, obrany i starty
1 łyżka mielonego kuminu
1 łyżeczka kurkumy
1/2 łyżki cynamonu
1/2 łyżki mielonej kolendry
2 liście laurowe
1 łyżka koncentratu pomidorowego
1 l wywaru warzywnego
1/2 szklanki czerwonej soczewicy
1 i 1/2 szklanki ugotowanej ciecierzycy
400 g passaty pomidorowej lub pomidorów z puszki (pokrojonych)
opcjonalnie harissa lub ostra papryka, według potrzeb
natka pietruszki lub świeża kolendra, drobno posiekane

Opcjonalnie do podania  jogurt naturalny, sok z limonki, daktyle i pieczywo typu flatbread. Bez tych dodatków zupa smakuje również dobrze.

W dużym garnku podgrzewamy oliwę, dodajemy pokrojoną cebulę i podsmażamy na małym ogniu przez 5 minut.

Dodajemy seler i marchewkę i podsmażamy 10 min, mieszając od czasu do czasu.

Dodajemy czosnek, imbir, kumin, kurkumę, cynamon, kolendrę i liść laurowy i podsmażamy jeszcze 2 minuty.

Dodajemy koncentrat pomidorowy i soczewicę, zalewamy całość wywarem warzywnym, doprowadzamy do wrzenia i gotujemy na małym ogniu przez 10 min.

Dodajemy ciecierzycę i passatę pomidorową, doprawiamy pieprzem i sosem sojowym lub solą. Opcjonalnie możemy doprawić harissą lub ostrą papryką, jeśli ktoś lubi ostre potrawy. Gotujemy kolejne 10 minut lub do czasu, aż soczewica się ugotuje.

Przed podaniem posypujemy zupę natką pietruszki lub świeżą kolendrą.

Tradycyjnie zupę doprawia się na talerzu sokiem z limonki i naturalnym jogurtem, a zagryza daktylami.

DSC_2752.jpg

Smacznego!

Boczniaki jak śledzie

Propozycja dla osób, które nie lubią śledzi lub się nimi przejadły w czasie Świąt. Pomysł na zastąpienie śledzi boczniakami pochodzi z grudniowego numeru miesięcznika "Kuchnia", poleca go Marta Dymek, autorka popularnego wegańskiego bloga Jadłonomia. Sposób jest prosty, robimy marynatę jak do śledzi, a śledzie zastępujemy pieczonymi lub smażonymi boczniakami. Ja wybrałam opcję pieczenia grzybów w piekarniku, mniej roboty i zdrowiej. 

Z poniższego przepisu wychodzi mała porcja, na 2 - 3 osoby. W oryginalnym przepisie użyto 1 kg boczniaków, ja zrobiłam mniejszą porcję. Należy jednak pamiętać, że w czasie pieczenia grzyby tracą wodę i mocno się kurczą.


Boczniaki w marynacie po kaszubsku

inspiracja : "Kuchnia" nr 12/2015 (jadlonomia.com)

oliwa
300 g boczniaków (same kapelusze, bez ogonków)
1 duża cebula lub 2 małe
2 ziarna ziela angielskiego
3 ziarna pieprzu
1 listek laurowy
1 łyżka rodzynek
1 łyżeczka miodu o delikatnym smaku
1/2 łyżeczki majeranku
1/8 łyżeczki cynamonu
1/2 łyżeczki ziaren gorczycy
2 łyżki koncentratu pomidorowego
2- 3 łyżki octu jabłkowego
sól
pieprz

Piekarnik rozgrzewamy do 180 stopni.
Grzyby oczyszczamy i kroimy wzdłuż blaszek na mniejsze kawałki.
Rozkładamy grzyby na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia, skrapiamy oliwą i solimy. Wkładamy do rozgrzanego piekarnika i pieczemy  25-30 minut. W czasie pieczenia kilkukrotnie otwieramy drzwiczki piekarnika i wypuszczamy z niego parę. Grzyby powinny zmięknąć i nabrać złotego koloru.

W czasie kiedy grzyby się pieką, przygotowujemy marynatę.

Cebulę obieramy i kroimy wzdłuż, a następnie w cieniutkie plasterki. Na patelni rozgrzewamy oliwę (3 - 4 łyżki), dodajemy cebulę, lekko solimy i podduszamy na małym ogniu przez 5 minut. 
Dodajemy rodzynki oraz wszystkie przyprawy i nadal podsmażamy na bardzo małym ogniu, przez około 15 minut lub do czasu aż cebula zmięknie. 
Do podduszonej cebuli dodajemy miód, koncentrat pomidorowy i ocet jabłkowy, doprawiamy solą i pieprzem i dokładnie mieszamy. Podduszamy jeszcze 5 minut.

Grzyby i marynatę przestudzamy. Grzyby wkładamy do patelni z marynatą, delikatnie mieszamy i przekładamy do słoika. Zamykamy słoik i odstawiamy do lodówki na 24 godziny.

Smacznego !

 

 

Kruche ciasteczka pomarańczowe - nasze ulubione.

Delikatne, kruche ciasteczka z pomarańczowym aromatem i kawałkami czekolady.
Przepis na te ciasteczka znalazłam 3 lata temu na blogu Bea w Kuchni i od tego czasu jest to nasz numer 1 wsród ciasteczek bożonarodzeniowych. 

Kruche ciasteczka pomarańczowe z czekoladą

Inspiracja: Bea w Kuchni

150g masła (w temp. pokojowej)
100g cukru (użyłam cukru z palmy kokosowej)
szczypta soli
2 żółtka
skórka otarta z jednej dużej pomarańczy*
50g gorzkiej czekolady, pokrojonej w drobną kostkę
250g mąki (użyłam orkiszowej, typ 630)
1 łyżeczka esencji waniliowej lub mielonej wanilii 

* Pomarańczę, najlepiej bio, dokładnie szorujemy i płuczemy w gorącej wodzie. Możemy namoczyć pomarańczę (10 minut) w ciepłej wodzie z dodatkiem sody oczyszczonej, a następnie dokładnie opłukać. W ten sposób pozbędziemy się pestycydów. 

Masło ucieramy z cukrem na puszystą masę (ja użyłam miksera), dodajemy żółtka i szczyptę soli i ponownie ucieramy na jasną, puszystą masę.
Dodajemy otartą skórkę z pomarańczy, wanilię i mąkę i wyrabiamy ciasto. Ciasto z mąki orkiszowej może wymagać podsypania dodatkową ilością mąki (2 - 3 łyżki).
Na koniec dodajemy pokrojoną czekoladę i jeszcze raz krótko zagniatamy ciasto.

Piekarnik nagrzewamy do 180° C.

Z ciasta formujemy kulę, zawijamy w folię i odkładamy na około 20 min do lodówki. Jeśli po 20 minutach ciasto jest nadal za miękkie, to pozostawiamy je na dłużej w lodówce.
Ciasto rozwałkowujemy, na blacie oprószonym mąką, na grubość 5 - 7 mm. Przy użyciu foremek wycinamy ulubione kształty ciasteczek i układamy je na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia. Pieczemy około 11 minut, studzimy na kratce.

Ciastka przechowujemy w szczelnie zamkniętym pojemniku.

Smacznego !

Dynia z pieczarkami od Jamiego O.

Pojawiła się nowa książka Jamiego Olivera "Superfood na co dzień", tym razem o zdrowym odżywianiu. Dużo pomysłów na niezbyt skomplikowane i jednocześnie zdrowe potrawy. Krótką recenzję książki napisała już Liska (White Plate), zapraszam tutaj.
Ponieważ mamy spory zapas dyń, to jako pierwszy przetestowałam przepis na potrawkę dyniową z pieczarkami (w oryginale są jeszcze kawałki kurczaka). 
To jedno z tych dań, które robią się same. Wrzucamy do garnka wszystkie składniki i po godzinie mamy obiad gotowy.


Potrawka z dyni i pieczarek

inspiracja: Jamie Oliver,  "Superfood na co dzień"

3 łyżki tłuszczu, użyłam oliwy z oliwek
2 cebule, obrane i pokrojone w kostkę
2 ząbki czosnku, obrane i pokrojone w plasterki
1/2 łyżeczki wędzonej papryki (opcjonalnie)
2 gałązki rozmarynu
2 liście laurowe
600g dyni butternut (dyni piżmowej), nie obranej! lub batatów
250g pieczarek, najlepiej małych (użyłam brązowych)
700 g passaty pomidorowej (w oryginale 2 x 400g puszka pomidorów)
250 ml wywaru warzywnego (w oryginale czerwone wino)
garść czarnych oliwek (pestki wyjmujemy)
sos sojowy / tamari 
sól
pieprz

Piekarnik rozgrzewamy do 190° C. 
Do gotowania należy użyć naczynia, które nadaje się do wstawienia do rozgrzanego piekarnika. Ja użyłam garnka żeliwnego.

Na tłuszczu podsmażamy cebulę,  przez około 10 minut, na bardzo małym ogniu. Następnie dodajemy czosnek, gałązki rozmarynu i liście laurowe. Podsmażamy jeszcze 5 minut, mieszając często.

W czasie kiedy podsmaża się cebula, przygotowujemy dynię i pieczarki. 
Dynię dokładnie myjemy, nie obieramy, kroimy wzdłuż, oczyszczamy z pestek i kroimy na małe kawałki (na jeden kęs).
Pieczarki oczyszczamy i odcinamy końcówki ogonków. Małe pieczarki pozostawiamy w całości, a większe kroimy na pół.

Do podsmażonej cebuli i czosnku dodajemy dynię, pieczarki, passatę pomidorową, wywar warzywny, oliwki i wędzoną paprykę.  Doprowadzamy do wrzenia, doprawiamy solą, sosem sojowym/ tamari i pieprzem. Wstawiamy do nagrzanego piekarnika i pieczemy przez około 50 minut, bez przykrycia.

Podajemy z chlebem lub ulubioną kaszą.
Smacznego!

Burak z Jaśkiem

Wracam po dłuższej przerwie wakacyjnej z przepisem na sałatkę z buraków i fasoli. Przepis zainspirowany popularną na Ukrainie sałatką Winegret. Podstawą sałatki są buraki, u mnie upieczone w piekarniku, i duża biała fasola, najlepiej Jasiek. Można jeszcze dodać ugotowaną marchewkę i seler. Istnieje też wersja tej sałatki ze śledziem.  Sałatka smakuje najlepiej gdy postoi kilka godzin w lodówce.

Sałatka z buraków i fasoli

3 średnie, ugotowane lub upieczone buraki*
3 średnie ziemniaki sałatkowe, ugotowane w łupinach
2 szklanki ugotowanej fasoli Jasiek lub innej dużej, białej fasoli
2 ogórki kiszone (mogą być konserwowe jeśli nie mamy kiszonych)
1 mała cebula
garść posiekanej natki pietruszki
4 łyżki oliwy z oliwek
1 łyżka octu jabłkowego
sól
pieprz

*Pieczone buraki. Buraki (średniej wielkości) dokładnie myjemy, zawijamy pojedynczo w folię aluminiową i pieczemy w piekarniku nagrzanym do 190° C przez 1,5 - 2 godziny.

Ziemniaki i buraki obieramy i kroimy w kostkę jak do sałatki warzywnej.
Cebulę obieramy i bardzo drobno siekamy w kostkę.
Ogórki kiszone kroimy w kostkę i odciskamy nadmiar soku.
Pokrojone warzywa wrzucamy do miski, dodajemy fasolę, oliwę, ocet jabłkowy i posiekaną natkę pietruszki. Doprawiamy solą i pieprzem i dokładnie mieszamy.
Sałatkę odstawiamy do lodówki na co najmniej godzinę. 
Przed podaniem sprawdzamy, czy nie trzeba sałatki jeszcze raz doprawić.

Smacznego!

Koktajl mocno orzeźwiający

Upały nie ustępują, trzeba się schładzać i dużo pić.  Na takie upały idealne są owoce zawierające dużo wody, np. melony i arbuzy. Polecam koktajl z arbuza i truskawek (można zastąpić malinami) koniecznie z dodatkiem mięty. Najwięcej roboty jest z wyjmowaniem pestek z arbuza, ale zapewniam, że warto.

Ja użyłam do koktajlu mrożonych truskawek - u nas już po sezonie . 


Koktajl z arbuza i truskawek

Smoothies from Whole Living By Martha Stewart

4 szklanki pokrojonego w małe kostki arbuza (bez pestek)
1 szklanka truskawek (użyłam mrożonych), mogą być maliny
2 - 3 łyżki soku z limonki, może być sok z cytryny*
2 łyżki liści świeżej mięty

opcjonalnie garść kostek lodu, jeśli używamy świeżych truskawek

* jeśli owoce są bardzo słodkie to można użyć więcej soku

Wrzucamy wszystkie składniki koktajlu do blendera i miksujemy do uzyskania 
jednolitej konsystencji . Serwujemy z kostkami lodu.

Smacznego!

Coś dla ochłody. Domowe lody, 100% owocowe.

Lody z mrożonych owoców, najprostsze na świecie, pod warunkiem, że będziemy pamiętać o wcześniejszym zamrożeniu owoców. Potrzebne są bardzo mocno dojrzałe banany i ulubione inne owoce, np. ananas, mango lub dowolne owoce jagodowe. Doskonałe są maliny i truskawki. Do tego dobry blender, który poradzi sobie z zamrożonymi owocami. 

Lodów nie trzeba słodzić, wystarczy słodycz z bananów.

 

Lody bananowo-ananasowe, 100 % owocowe

(1 duża porcja lub 2 małe)

Musimy pamiętać o wcześniejszym zamrożeniu owoców!

1 mocno dojrzały, zamrożony banan, przed mrożeniem obrany i pokrojony w plasterki
1/4 zamrożonego, dojrzałego ananasa, przed mrożeniem obranego i pokrojonego w małe kawałki

Zamiast ananasa można dodać około dwóch garści zamrożonych owoców jagodowych.

Zamrożone owoce wsypujemy do blendera i miksujemy do uzyskania kremowej konsystencji. Może to potrwać kilkadziesiąt sekund. Jeśli blender jest duży, to trzeba kilkukrotnie przerwać miksowanie i zgarnąć przy pomocy łyżki owoce ze ścianek kielicha. Nie należy miksować zbyt długo, bo uzyskamy smoothie, a nie lody.  

Lody zjadamy natychmiast po zmiksowaniu.

Jeśli po zmiksowaniu lody są za rzadkie, to możemy je przełożyć do jakiegoś pojemnika i wstawić do zamrażarki na kilkadziesiąt minut.

Lody na zdjęciu są bezpośrednio po wyjęciu z blendera, bez dodatkowego mrożenia.

Smacznego ! 

Akcja lodowa 2015


Wspomnienie Dubaju

Nadchodzą upały, prognozy mówią o 35° C przez najbliższe dni. To mi przypomniało nasz wiosenny pobyt w Dubaju, temperatury były podobne.  Jak Dubaj, to kuchnia arabska i mnóstwo warzyw, a wśród nich przede wszystkim bakłażan. Mnie najbardziej smakowała pasta z pieczonego bakłażana z dodatkiem drobno pokrojonego ogórka i pestek granatu. Do tego oczywiście sporo natki pietruszki i obowiązkowo arabskie pieczywo.


Pasta z pieczonego bakłażana

inspiracja : "Plenty", Yotam Ottolenghi

2 średnie bakłażany
2 łyżki tahini (pasta sezamowa)
1 łyżka melasy z granatów (opcjonalnie, ale warto dodać)
1 łyżka soku z cytryny
2 małe ogórki gruntowe, obrane i pokrojone w kostkę
1 ząbek czosnku, obrany i zmiażdżony 
2 łyżki oliwy z oliwek
3 łyżki posiekanej natki pietruszki
garść pestek granatu (opcjonalnie) plus kilka pestek do dekoracji
sól

Bakłażana możemy upiec na różne sposoby w zależności od tego jaką mamy kuchenkę.

Jeśli mamy kuchenkę gazową, to opiekamy bakłażana nad ogniem. Zabezpieczamy płytę kuchenki folią aluminiową, podpalamy palniki i układamy na nich bakłażany. Pieczemy przez około 15 minut obracając od czasu do czasu. Skórka powinna być przypalona, a miąższ miękki. Jeśli bakłażany będą w środku nadal twarde, to możemy je jeszcze dopiec w piekarniku.

Możemy upiec bakłażany na grillu (moja wersja).

Trzeci sposób to bakłażan upieczony w piekarniku. Rozgrzewamy piekarnik do 200° C, nakłuwamy bakłażany widelcem, układamy je na papierze do pieczenia i pieczemy przez około 30 minut lub do miękkości. Pod koniec pieczenia możemy włączyć termoobieg.

Lekko przestudzone bakłażany obieramy ze skórki i układamy na sicie na co najmniej 15 minut.

Do miksera wkładamy odsączone bakłażany, pastę tahini, melasę z granatów, sok z cytryny, czosnek i łyżkę oliwy. Miksujemy przez kilkanaście sekund. Doprawiamy solą i jeśli trzeba to dodajemy więcej melasy lub soku z cytryny.

Dodajemy ogórka, natkę pietruszki i pestki granatu, dokładnie mieszamy.

Przekładamy do miseczki. Polewamy łyżką oliwy, dekorujemy pestkami granatu i posiekaną natką.

Podajemy z pieczywem typu flat bread, krakersami lub pokrojonymi w słupki warzywami.
Smacznego!

Truskawka i kokos

Sezon truskawkowy w pełni, trzeba korzystać póki czas.  Polecam koktajl truskawkowy na mleczku kokosowym. W upalny dzień możemy dodać garść kostek lodu i mamy pyszny, schładzający podwieczorek. Ja nie dosłodziłam koktajlu ponieważ nie przepadam za słodyczami, wolę naturalny, kwaskowaty smak owoców, ale można użyć jakiegoś naturalnego słodu lub kilku miękkich daktyli.  

W wersji wzbogaconej proponuję dodać sproszkowane owoce baobabu i nasiona chia lub świeżo zmielone siemię lniane.

Pojawia się coraz więcej wątpliwości czy super food jest naprawdę super czy tylko drożej i czy możemy drogie, świetnie wypromowane, modne produkty zastąpić czymś tańszym, a mimo to równie wartościowym. Oczywiście, że możemy. O owocach baobabu pisałam tutaj klik. Jeśli chodzi o nasiona chia to możemy je zastąpić nasionami siemienia lnianego. Ja jednak zauważam dwie podstawowe różnice. Po pierwsze, chia trawimy w całości, a siemię lniane trzeba zmielić lub bardzo dobrze pogryźć. Zmielone siemię bardzo szybko traci swoje właściwości odżywcze, dlatego powinno być mielone tuż przed użyciem. Zmielone siemię możemy tylko przez kilka dni przechować w lodówce w szczelnie zamkniętym pojemniku. Kupowanie w sklepie lub aptece zmielonych i odtłuszczonych ziaren, jak dla mnie, mija się z celem. Po drugie, nasiona chia są zupełnie neutralne w smaku, a zmielone siemię lniane ma posmak tranu (przynajmniej dla mnie). Z tych dwóch powodów, do koktajlu wolę dodać nasionka chia (szałwia hiszpańska).

Koktajl z truskawek i mleczka kokosowego

350 g świeżych truskawek
125 ml mleczka kokosowego
1 mały, mocno dojrzały banan, obrany i pokrojony w plasterki
1 łyżka świeżego soku z limonki (można zastąpić cytryną)
100 ml wody
garść kostek ludu
opcjonalnie jakiś naturalny słodzik (miód, syrop klonowy)

wersja wzbogacona
1 łyżka sproszkowanego owocu baobabu
1 łyżka nasion chia lub świeżo zmielone siemię lniane

Wszystkie składniki, oprócz nasion chia i lodu, wkładamy do blendera i miksujemy na jednolity krem. Dodajemy kostki lodu i miksujemy przez kilka sekund (kruszymy lód). 

Rozlewamy koktajl do szklanek i posypujemy ziarenkami chia lub zmielonym siemieniem lnianym. 

Smacznego!


Milion Smaków Truskawek - druga edycja

Boczniak w zupie

Jeśli ktoś tęskni za flaczkami, a niekoniecznie chce wracać do tych oryginalnych, to polecam wersję wegetariańską - z boczniaków.

 

Flaczki z boczniaków

2 łyżki oliwy z oliwek lub klarowanego masła
1 cebula, obrana i drobno posiekana
2 liście laurowe
1 ziele angielskie
1 mała marchewka
1 mała pietruszka
1/4 małego selera
400g boczniaków
1,5 - 1,7 litra wywaru warzywnego
1 łyżka słodkiej papryki
2 łyżki majeranku
sos sojowy lub tamari
sól
pieprz
opcjonalnie ostra papryka lub sos tabasco


W garnku podgrzewamy oliwę, dodajemy cebulę, liść laurowy, ziele angielskie i podsmażamy na małym ogniu do czasu aż cebula zmięknie (około 10 min).

Marchewkę, pietruszkę i seler obieramy i ścieramy na tarce o grubych oczkach.
Dodajemy warzywa do cebuli i podsmażamy na małym ogniu przez 5 minut.

Boczniaki oczyszczamy i kroimy w paseczki (kapelusze 5 mm szerokości, nóżki cieniej). Pokrojone grzyby dodajemy do warzyw i podsmażamy około 10 minut.

Dodajemy wywar warzywny, doprowadzamy do wrzenia, zmniejszamy ogień, doprawiamy sosem sojowym lub tamari, solą i pieprzem. Gotujemy do czasu aż grzyby zmiękną. U mnie zajęło to 25 minut. 

Pod koniec gotowania dodajemy majeranek i jeśli trzeba, to dolewamy jeszcze wywaru lub wody i ponownie doprawiamy. Osoby lubiące dania pikantne mogą dodać ostrą paprykę lub doprawić zupę na talerzu sosem tabasco.

Smacznego!

Sałatka ze szparagami

Pojawiły się już lokalne szparagi. Ja wolę te zielone, łatwiej się je przygotowuje, nie trzeba obierać, wystarczy odłamać zdrewniałe końcówki i można  gotować, piec lub grillować.  Na surowo też są smaczne. 
Przygotowałam sałatkę bardzo podobną do sałatki nicejskiej z dodatkiem podsmażonych szparagów. Ponieważ smażyłam szparagi tylko kilka minut, to pozostały nadal jędrne, chrupiące i nie straciły koloru.
Do sałatki dodałam wędzonego w sposób naturalny pstrąga. Jeśli ktoś nie ma dostępu do dobrej jakości wędzonych ryb to można użyć np. upieczonego w ziołach łososia.
Całość polałam prostym sosem z oliwy, musztardy i soku z cytryny. Porcja sosu jest dość duża więc proponuję polać sałatkę tylko częścią sosu, a resztę zostawić, żeby każdy mógł sobie doprawić swoją porcję na talerzu tak jak lubi.

Przypominam dotychczasowe wpisy szparagowe tutaj 


Sałatka ze szparagami i wędzonym pstrągiem

oliwa z oliwek
5 małych ziemniaków (około 280 g)
500g zielonych szparagów
ząbek czosnku (opcjonalnie), obrany i zmiażdżony  
2 jajka ugotowane na twardo, obrane i pokrojone na ćwiartki
1 płat naturalnie wędzonego pstrąga lub upieczonego łososia (80g - 100g)
pęczek rukoli (50g)
garść czarnych oliwek bez pestek
rzeżucha lub inne pikantne kiełki np. rzodkiewka 

sok z 1/2 cytryny
1/2 łyżeczki musztardy
125 ml oliwy z oliwek

sól
pieprz


Ziemniaki dokładnie myjemy i gotujemy w łupinach w osolonej wodzie przez około 20 minut (młode ziemniaki krócej). Ugotowane ziemniaki studzimy i kroimy na ćwiartki.

Szparagi dokładnie myjemy, osuszamy i odcinamy zdrewniałe końcówki. Kroimy szparagi na kawałki o długości około 4 cm. Główki odkładamy na bok.
W patelni rozgrzewamy 1 łyżkę oliwy, dodajemy pokrojone szparagi (bez główek) i podsmażamy na średnim ogniu przez 4 minuty mieszając dość często. Następnie dodajemy główki szparagów i czosnek i podsmażamy jeszcze 2 minuty. Lekko solimy (użyłam wędzonej soli maldon), mieszamy, zdejmujemy z ognia i studzimy.

Ostudzone szparagi i ziemniaki przekładamy do miski, polewamy sosem (4 łyżki) i delikatnie mieszamy.

W dużej misce lub na talerzu rozkładamy rukolę. Na wierzchu układamy ziemniaki, szparagi, jajka i podzielonego na cząstki pstrąga lub łososia. Dodajemy oliwki i kiełki. Całość polewamy sosem (połową tego co zostało), przyprawiamy solą i pieprzem. 
Resztę sosu stawiamy obok sałatki - dzięki temu każdy będzie mógł doprawić swoją porcję bezpośrednio na talerzu. 

Smacznego!

Wiosenny pasztet z soczewicy

Pasztet z czerwonej soczewicy według przepisu Agnieszki Kręglickiej, u mnie w wydaniu wiosennym, z dodatkiem czosnku niedźwiedziego. Jeśli ktoś nie ma czosnku niedźwiedziego to można dodać np. posiekaną natkę pietruszki lub ulubione zioła (świeże lub suszone). 
Przepis na ten pasztet pojawił się kilka lat temu w "Wysokich Obcasach" i od tego czasu piekę go dość często, a na Wielkanoc obowiązkowo. 

 

Pasztet z czerwonej soczewicy z czosnkiem niedźwiedzim

1 szklanka suchej, czerwonej soczewicy
100 g masła klarowanego (może być też zwykłe lub oliwa)
1 cebula, obrana i pokrojona w drobną kostkę
2 marchewki, obrane i starte na tarce o grubych oczkach
1/4 średniego selera lub korzeń pietruszki, obrany i starty jak marchewka
8 płatów suszonych pomidorów 
3 jajka
garść liści czosnku niedźwiedziego, drobno posiekanych
1 1/2 łyżeczki mielonej, słodkiej papryki
sól
pieprz
sos sojowy lub tamari

łyżka sezamu (opcjonalnie)

forma keksówka (moja ma wymiary 10 cm x 23,5 cm)

Soczewicę płuczemy dokładnie pod bieżącą wodą, zalewamy zimną wodą (2 szklanki), doprowadzamy do wrzenia, zmniejszamy ogień i gotujemy do czasu, aż soczewica się rozpadnie, a woda wyparuje (u mnie zajęło to około 15 minut).

Na patelni rozgrzewamy tłuszcz, dodajemy cebulę i podsmażamy na małym ogniu do czasu aż zmięknie. Dodajemy startą marchewkę i seler i podsmażamy około 15 minut, często mieszając.

Pomidory dokładnie odsączamy z zalewy i drobno kroimy.

Ugotowaną soczewicę i podsmażone warzywa studzimy, przekładamy do miksera, dodajemy jajka, paprykę i miksujemy. Czas miksowania zależy od tego, jaką chcemy uzyskać konsystencję pasztetu.

Doprawiamy solą, pieprzem i sosem sojowym / tamari.

Dodajemy do masy pokrojone suszone pomidory i czosnek niedźwiedzi i dokładnie mieszamy.

Piekarnik rozgrzewamy do 180° C.

Keksówkę smarujemy masłem i obsypujemy bułką tartą.

Przelewamy masę do blaszki i potrząsamy blaszką, aby pozbyć się pęcherzyków powietrza. Wierzch pasztetu możemy posypać sezamem.

Pieczemy przez około 40 minut.

Wyjmujemy z piekarnika i pozostawiamy do całkowitego wystudzenia.

Zjadamy na zimno.  Pasztet jest bardzo dobry z ciemnym pieczywem i sosem chrzanowym.
Smacznego!

Wegetariańska Wielkanoc 2015

Baobab i zielone smoothie

Proszek z miąższu owocu baobabu (baobab powder) to moje ostatnie odkrycie. Produkt robi karierę na rynku brytyjskim (tutaj filmik - klik). Jest reklamowany jako niezwykle bogate źródło witaminy C, żelaza, wapnia, potasu i magnezu. Owoce baobabu dojrzewają na drzewie, a ich miąższ wysycha w sposób naturalny. Zawartość dojrzałych owoców jest mielona na mączkę, która ma lekko kremowy kolor i kwaskowaty smak. Dobrze rozpuszcza się w płynach, można ją dodawać do jogurtu, koktajlu owocowego, soku, owsianki, wypieków...

Ponieważ nie rzucam się już tak jak kiedyś bezmyślnie na wszystkie produkty reklamowane jako super food (nauczyłam się ostrożności na jagodach goji, tutaj do poczytania szczegóły - klik ), to poświęciłam trochę czasu i przeanalizowałam skład tego cudownego proszku. Zawartość witaminy C i żelaza nie powala, ale nie jest też źle, mniej więcej na tym samym poziomie co w natce pietruszki, a jak wiadomo żelazo w towarzystwie witaminy C dobrze się wchłania. Dla porównania owoce dzikiej róży, rokitnika lub czarnej porzeczki zawierają kilkukrotnie więcej witaminy C.  Natomiast zawartość potasu jest naprawdę imponująca, 2188 mg na 100g, czyli sporo więcej niż morele, figi, banany i pomidory, które są wymieniane jako najlepsze źródła potasu. Wapnia jest troszeczkę więcej niż w mleku. Wysoka zawartość wapnia, potasu i magnezu powoduje, że baobab ma działanie zasadowe, czyli bardzo dobrze odkwasza. Poza tym jest to dobre źródło błonnika: 45 g na 100 g produktu (tyle co otręby pszenne).

Myślę, że warto zakupić choć jeden słoiczek tego specyfiku i w naturalny sposób uzupełniać niedobory po zimie. Zawsze to lepsze niż suplementy z apteki. 

Poniżej moja propozycja na wykorzystanie mączki z owoców baobabu. Bardzo pożywny koktajl lub smoothie (jak kto woli). W ciepłych porach roku może z powodzeniem zastąpić śniadanie. Moja wersja jest dość kaloryczna, ponieważ dodaję orzechy. W wersji lżejszej możemy pominąć ten składnik.

Zielone smoothie z baobabem

1 bardzo dojrzały banan
1/4 średniego ananasa
garść liści szpinaku lub jarmużu (pozbawionych twardych łodyżek)
200 ml wody
1 łyżeczka nasion chia (szałwia hiszpańska)
2 łyżeczki mączki z owoców baobabu
garść nerkowców (najlepiej namoczonych przez kilka godzin w wodzie) lub łyżka ulubionego masła orzechowego (bez dodatków)

Owoce obieramy, z ananasa wycinamy twardy środek i kroimy na małe kawałki.
Wszystkie składniki wrzucamy do blendera i miksujemy do czasu aż uzyskamy aksamitną konsystencję.  Jeśli koktajl jest za gęsty, to dolewamy wody i jeszcze raz króciutko miksujemy.


Smacznego!

Wiosenny detoks

Makaron gryczany z brokułem

 

Uwielbiam to danie, łatwe w przygotowaniu, zdrowe i bardzo sycące. Ostatnio bardzo często gości na naszym stole. Można je przygotować w ekspresowym tempie. Zanim ugotuje się makaron, pozostałe składniki dania są już gotowe. 
Ja używam makaronu soba, ale można go zastąpić innym makaronem azjatyckim, np. ryżowym.

Soba to japoński makaron gryczany. W sklepach możemy kupić makaron soba zrobiony w 100 % z mąki gryczanej (jest bardzo łamliwy, ponieważ nie zawiera glutenu, dlatego należy się z nim delikatnie obchodzić) oraz makaron z mieszanki mąki gryczanej i pszennej (proporcje trzeba sprawdzić na opakowaniu).

Soba z brokułami

2 łyżki tłuszczu roślinnego do smażenia (ja użyłam masła kokosowego)
1 średni brokuł (około 400 g), podzielony na małe cząstki
50 g orzechów nerkowca (cashew)
1 ostra papryczka (opcjonalnie), oczyszczona z nasion i pokrojona w paseczki
1 ząbek czosnku, obrany i zmiażdżony
2 cm kawałek imbiru, obrany i starty
sos sojowy lub tamari
olej sezamowy
2 łyżki czarnego sezamu (można zastąpić białym sezamem)

100 g makaronu soba

Makaron soba  gotujemy zgodnie z instrukcją na opakowaniu. Po ugotowaniu przekładamy na sitko i dokładnie płuczemy pod bieżącą, zimną wodą. Zostawiamy na sitku.

Na suchej patelni prażymy orzechy, do czasu aż nabiorą złotego koloru. 

W głębokiej patelni lub woku podgrzewamy tłuszcz roślinny, dodajemy cząstki brokuła i podsmażamy przez około 5 minut, często mieszając. Brokuł powinien pozostać chrupiący, nie możemy go rozgotować.

Brokuły przesuwamy na jedną stronę patelni. Dodajemy odrobinę tłuszczu na odsłoniętą część patelni i wrzucamy czosnek, papryczkę i imbir. Podsmażamy przez kilka sekund i mieszamy z brokułami.
Dodajemy 2 łyżki sosu sojowego lub tamari, mieszamy i podsmażamy przez minutę.

Dodajemy uprażone orzechy i ugotowany makaron soba, delikatnie mieszamy i podsmażamy 2 minuty. Jeśli trzeba to dodajemy jeszcze odrobinę sosu sojowego / tamari.

Na koniec polewamy danie olejem sezamowym (ja użyłam 2 łyżki) i posypujemy sezamem (1 - 2 łyżki).

Danie można zjeść na ciepło lub przechować w lodówce do następnego dnia i podgrzać. Bardzo dobrze smakuje również na zimno (lunch box do pracy ).

Smacznego!


Domowa granola

Moja ulubiona granola, słodzona bananami i miodem. W naszym domu zjadana jest przez dzieci na sucho, zamiast słodyczy, jako przekąska na drugie śniadanie lub podwieczorek. 
Zaletą domowej granoli jest możliwość wyboru ulubionych dodatków. Dodatkowo jej głównym składnikiem nie jest cukier i syrop glukozowy, jak to często bywa w przypadku kupnej granoli.
Osoby z nietolerancją glutenu mogą użyć bezglutenowych płatków owsianych (do kupienia w sklepach ze zdrową żywnością).

Polecam dodanie granoli do puddingu kokosowego z nasionami chia (szałwia hiszpańska) z tego przepisu. W zimie używam mrożonych mieszanek owocowych zamiast truskawek.

DSC_1678.jpg

 

 

Granola bananowa

Inspiracja: GreenKitchenstosies


250 g płatków owsianych
160 g mieszanki ulubionych orzechów (ja użyłam migdałów, orzechów włoskich i laskowych)
garść pestek dyni
2 bardzo dojrzałe banany (obrane i pokrojone w plastry)
3 łyżki masła kokosowego lub innego tłuszczu
3 łyżki miodu lub syropu klonowego
łyżeczka pasty tahini (opcjonalnie)
1 łyżeczka cynamonu
1/4 łyżeczki mielonej wanilii lub esencji waniliowej
szczypta mielonego imbiru
szczypta soli

Orzechy siekamy na drobne kawałki. Posiekane orzechy, pestki dyni i płatki owsiane wsypujemy do miski.
Pozostałe składniki miksujemy na jednolity krem, przy użyciu miksera ręcznego lub blendera.
Masę bananową wlewamy do miski z płatkami i orzechami, dokładnie mieszamy i odstawiamy na kilka minut.
Piekarnik nagrzewamy do temp. 140° C. Dużą, płytką blachę wykładamy papierem do pieczenia i rozkładamy na niej równomiernie granolę. 
Jeśli chcemy mieć większe kawałki granoli, to musimy masę nieco pozlepiać.
Przez pierwsze 20 minut pieczemy granolę w temperaturze 140° C w termoobiegu. Po 10 minutach delikatnie mieszamy granolę. Często uchylamy drzwiczki piekarnika, żeby wypuścić wilgoć. 
Następnie zwiększamy temperaturę do 170° C i pieczemy jeszcze około 10 minut  lub do czasu, aż granola nabierze złocistego koloru. W czasie pieczenia dwukrotnie mieszamy. 
Po zwiększeniu temperatury trzeba bardzo uważać, żeby za mocno nie przypiec granoli, bo będzie gorzka.
Po upieczeniu wyjmujemy granolę z piekarnika i pozostawiamy do zupełnego wystudzenia. 
Przechowujemy w szczelnie zamkniętym słoiku.

Smacznego!


Ziemniaki na ostro

Przyznam, że ziemniaki jadam dość rzadko, najczęściej w zupach. Bywa, że przez tydzień zużywam niecały kilogram. Sytuacja zmienia się kiedy jestem przeziębiona. Nie wiem dlaczego, ale gdy dopada mnie choroba, to mam wielką ochotę na ziemniaki. Właśnie wtedy, kiedy powinnam jeść rozgrzewające, łatwostrawne i pełne witamin kasze, to ja mam ochotę na ziemniaki. Przepis poniżej to kompromis, ziemniaki w wersji dla przeziębionych, z imbirem, czosnkiem i ostrą papryką. 


Pikantne ziemniaki w pomidorach

inspiracja: Bea w Kuchni

5 średnich ziemniaków sałatkowych (w łupinach)
3 łyżki oliwy z oliwek
1 średnia cebula, obrana
2 ząbki czosnku, obrane i zmiażdżone 
1 cm korzenia imbiru, obrany i starty
3/4 łyżeczki mielonego kuminu
1/4 łyżeczki ostrej papryki  lub płatków chilli*
8 łyżek passaty pomidorowej
sól, sos sojowy lub tamari
garść posiekanej natki pietruszki lub świeżej kolendry

* ilość ostrej papryki można zwiększyć lub zmniejszyć w zależności od upodobań

Ziemniaki dokładnie szorujemy i gotujemy w osolonej wodzie przez około 20 minut. Uważamy, żeby ich nie rozgotować. Po przestudzeniu kroimy w ćwiartki.

W czasie kiedy ziemniaki się gotują, przygotowujemy sos.

Cebulę bardzo drobno siekamy i szklimy na oliwie, na bardzo małym ogniu (około 15 min.) Dodajemy czosnek, kumin, paprykę i starty imbir. Podsmażamy przez około 2 minuty.

Dodajemy passatę pomidorową, doprawiamy solą/sosem sojowym lub tamari i gotujemy kolejne 2 minuty.

Do gorącego sosu dodajemy pokrojone ziemniaki, dokładnie mieszamy i posypujemy natką pietruszki lub kolendrą.

Tak przygotowane ziemniaki możemy zjeść jako samodzielne danie, z ulubioną sałatką lub jako dodatek np. do ryby.  Świetnie przechowują się w lodówce, można je podgrzać lub zjeść na zimno następnego dnia.

Smacznego!
  

Ciecierzyca i suszone pomidory

Ponieważ ciecierzyca jest bardzo dobrym źródłem białka, szczególnie dla osób, które nie jedzą mięsa, to w naszej lodówce zawsze jest słoiczek domowego humusu lub pojemnik z ugotowaną ciecierzycą. Raz lub dwa razy w tygodniu gotuję większą ilość ciecierzycy i przechowuję ją w lodówce. Szczególnie dzieci bardzo polubiły humus, aż miło patrzeć jak zasuwają kromkę domowego razowca z humusem :-). 

Ja do sałatki dodałam kiełki rukoli, które można w prosty sposób wyhodować w domu. Należy zakupić nasiona specjalne do kiełkowania oraz  watę z ekologicznej bawełny.  Rukolę kiełkujemy tak samo jak rzeżuchę - czyli na talerzyku rozkładamy watę, nawilżamy solidnie wodą, wysypujemy nasionka i systematycznie podlewamy. Gdy wyrośnie (po około 4 dniach) to ścinamy nożyczkami i zjadamy na kanapkach lub w sałatkach.


Sałatka z ciecierzycy i suszonych pomidorów

Coopzeitung, nr 2, 2015

2 szklanki ugotowanej ciecierzycy
10 płatów suszonych pomidorów z zalewy 
1/2 szklanki kiełków rukoli lub spora garść rukoli
2 łyżki uprażonych ziaren słonecznika
2 łyżki świeżego soku z cytryny
oliwa z oliwek (z pierwszego tłoczenia)
sól
pieprz


Pomidory wyjmujemy z zalewy i dokładnie osuszamy na ręczniku papierowym. 
Osuszone pomidory kroimy drobno.
Ciecierzycę i pomidory przekładamy do miski.
3 łyżki oliwy i sok z cytryny dokładnie mieszamy ze sobą i dodajemy do ciecierzycy.
Doprawiamy solą i pieprzem.
Przed podaniem sałatki dodajemy ziarna słonecznika i rukolę i jeszcze raz dokładnie mieszamy. 
Ciecierzyca bardzo mocno wchłania sos, więc jeśli sałatka jest za sucha, możemy tuż przed podaniem skropić ją jeszcze oliwą. 
Smakuje doskonale z kromką razowego pieczywa.
Smacznego!