Zupa krem z soczewicy


Rozgrzewająca i sycąca zupa z soczewicy i warzyw z dodatkiem ulubionej mieszanki curry. Robi się w mig i można wykorzystać resztki warzyw, które zalegają w lodówce. Ja najczęściej dodaję paprykę, cukinię i kalafior, ale można dodać również marchewkę, pietruszkę, seler lub dynię. Na szklankę soczewicy potrzebujemy trzech garści warzyw. 


Zupa krem z soczewicy i warzyw


1 cebula, pokrojona w kostkę

1 ząbek czosnku, pokrojony

1 łyżeczka mielonego kuminu

1 łyżka przyprawy curry

1 łyżeczka świeżego, startego imbiru

1 szklanka czerwonej soczewicy, przepłukanej zimną wodą

1 garść pokrojonego kalafiora

1 garść pokrojonej cukinii

1 duża czerwona lub żółta  papryka, pokrojona w kostkę

2 łyżki koncentratu pomidorowego

oliwa 

bulion warzywny lub woda


Do podania: prażony słonecznik, sezam, grzanki, starty ser, kiełki…

Cebulę podsmażamy na 3 łyżkach oliwy. Kiedy zmięknie, dodajemy czosnek i kumin. Podsmażamy jeszcze koło minuty. 

Dodajemy pozostałe składniki zupy, oprócz koncentratu pomidorowego. Całość zalewamy bulionem lub wodą, tak, żeby płyn zakrył warzywa. Doprowadzamy do wrzenia, zmniejszamy ogień i gotujemy około 10 minut lub do czasu, aż soczewica się ugotuje. 

Pod koniec gotowania dodajemy koncentrat pomidorowy i doprawiamy solą lub sosem sojowym.

Po lekkim przestudzeniu blendujemy zupę na krem. Jeśli zupa jest za gęsta, to dodajemy jeszcze trochę bulionu lub wody.

Podajemy z ulubionymi dodatkami.

Smacznego!

Uniwersalny sos curry

Uniwersalny sos curry, nadaje się do mięs, warzyw, tofu… Dobrze przechowuje się w lodówce (szczelnie zamknięty w słoiku), można też zamrażać. My najczęściej zjadamy go ze smażonym tofu lub z warzywami. Jeśli mamy w lodówce ugotowane warzywa, jakieś resztki z dnia poprzedniego, np. ziemniaki, fasolka szparagowa, kalafior, to wystarczy dodać trochę sosu, podgrzać, ugotować ulubiony ryż i obiad gotowy. 

Poniższa porcja sosu wystarcza na na 500g - 600g dodatków. Ja najczęściej zużywam 2/3 porcji sosu na 400g tofu, a reszta zostaje do warzyw na następny dzień. 

Dodatki należy wcześniej ugotować lub podsmażyć. Mięso i tofu podsmażamy, a warzywa gotujemy. Jeśli ktoś lubi tofu beż smażenia, to można oczywiście dodać do sosu naturalne tofu, pokrojone w kostkę i pogotować krótko (2-3 minuty). 

Danie warto przygotować co najmniej godzinę przed podaniem, można też zostawić na noc w lodówce, będzie smaczniejsze.  

Przepis podpatrzony na White Plate, po modyfikacjach.

Na zdjęciu curry z warzywami, z tofu nie zdążyłam sfotografować. 

DSC_5524.JPG


Sos curry

3 łyżki oleju lub masła klarowanego

1 duża cebula lub 2 małe, obrane i pokrojone w drobną kostkę

3 łyżeczki mielonej kolendry

2 łyżeczki mielonego kuminu

1 łyżeczka mielonej kurkumy

2 łyżeczki garam masala

3 cm kawałek imbiru, obrany starty na drobnej tarce

2-3 ząbki czosnku, zmiażdżone lub starte na drobnej tarce

14 łyżek passaty pomidorowej

opcjonalnie płatki chilli (ilość wedle uznania)

sól

Na patelni rozgrzewamy tłuszcz, dodajemy pokrojoną cebulę, lekko solimy i szklimy na małym ogniu (do miękkości). Mieszamy często, żeby się nie przypaliła.

Dodajemy wszystkie suche przyprawy i smażymy jeszcze 2 minuty.

Dodajemy czosnek i smażymy 1 minutę.

Następnie dodajemy passatę pomidorową i imbir, solimy i dokładnie mieszamy.

Gotujemy na małym ogniu przez około 5 minut. Sos powinien w tym czasie odparować i mieć aksamitną konsystencję. Jeśli trzeba, to dosalamy. Można też dodać więcej chilli, jeśli sos nie jest wystarczająco ostry. Gdyby za mocno odparował, to można dodać trochę wody.


Smażone tofu

400g tofu

2 łyżki tłuszczu

2-3 łyżki sosu sojowego lub tamari


Tofu osuszamy i kroimy w drobną kostkę.

Na patelni podgrzewamy tłuszcz, dodajemy tofu i sos sojowy/tamari. Mieszamy i podsmażamy na złoty kolor.

Podsmażone tofu mieszamy z sosem curry (dodajemy tyle sosu, ile lubimy) i odstawiamy na co najmniej godzinę. Przed podaniem podgrzewamy.

Podajemy z ulubionym ryżem i świeżą kolendrą (kto lubi).

IMG_0906.jpeg

Smacznego!


Chłodnik pomidorowy na upały

Najprostsza zupa na upały. Wrzucamy wszystkie składniki do blendera, doprawiamy i zupa gotowa. Warto ją schłodzić przed podaniem. 

Nie jest to tradycyjne hiszpańskie gazpacho, nie ma w składzie chleba, ogórka, octu… Można oczywiście dodać te wszystkie składniki, ale mnie ta uproszczona wersja zupełnie zadowala. 

Można też wykorzystać świeże pomidory, ja osobiście wolę jednak w tej zupie passatę. 

DSC_5184.JPG


Chłodnik pomidorowy

350ml dobrej passaty pomidorowej

1 duża papryka (czerwona lub żółta) oczyszczona z nasion

1 średnia cebula, obrana, pokrojona

1 ząbek czosnku (opcjonalnie) obrany

3 lub 4 łyżki oliwy

250ml wody, przegotowanej i przestudzonej

sól, pieprz

garść świeżych ziół (u mnie bazylia i oregano)

Do podania: drobno pokrojona papryka, oliwa, zioła, ocet balsamiczny. Polecam też grzankę czosnkową. 


Wszystkie składniki zupy wrzucamy do blendera i miksujemy do czasu, aż uzyskamy aksamitny krem. 

Doprawiamy solą i pieprzem. Jeśli zupa jest za gęsta, to dolewamy jeszcze trochę wody.

Przelewamy do słoika i wstawiamy do lodówki na co najmniej 2 godziny, można na całą noc.


Przed podaniem należy zupę dokładnie wymieszać, może się rozwarstwić po kilku godzinach chłodzenia w lodówce.

Zupę podajemy z wybranymi dodatkami.

Smacznego!

Krokiety z ziemniaków i młodej kapusty

Przepis pochodzi z książki Nigela Slatera „Greenfeast: Spring, Summer”.  

Jest to wiosenna wersja krokietów ziemniaczanych, z młodą kapustą i świeżymi ziołami, ale można użyć innych dodatków, np. zielonego groszku lub brokułów. 

W oryginalnym przepisie autor poleca smażenie na patelni, ja wybrałam pieczenie w piekarniku, mniej tłuszczu i mniej roboty. 

Ważny jest rodzaj ziemniaków, których użyjemy. Należy wybrać odmianę mączną. Jeśli ziemniaki będą zbyt wodniste, trudno będzie uformować krokiety, będą się lepić do dłoni  i rozlewać. W takie sytuacji można dodać do masy trochę bułki tartej lub mąki ziemniaczanej. Można też użyć ziemniaków, które nam zostały z poprzedniego dnia. Trzeba je tylko wyjąć wcześniej z lodówki i poczekać, aż się trochę ogrzeją. Wówczas łatwiej będzie wyrobić masę.

DSC_5052.jpeg
DSC_5010.jpeg


Krokiety z ziemniaków i młodej kapusty

inspiracja: "Nigel Slater, “Greenfeast: Spring, Summer”


500g obranych ziemniaków 

250g młodej kapusty (bez twardych części)

40g masła

garść posiekanych, świeżych ziół (co kto lubi: natka pietruszki, koper, mięta)

2 dymki, drobno posiekane

1 jajko (opcjonalnie, w oryginalnym przepisie nie było)

bułka tarta (do obtaczania krokietów)

2 łyżki oleju do pieczenia , jeśli smażymy na patelni, to więcej tłuszczu

sól, pieprz


Ziemniaki gotujemy przez około 20 minut w osolonej wodzie. Dokładnie odcedzamy i przeciskamy przez praskę lub ubijamy tłuczkiem do ziemniaków. Do jeszcze ciepłych ziemniaków dodajemy masło, dokładnie mieszamy (do roztopienia masła) i odstawiamy do wystudzenia.

Kapustę gotujemy w osolonej wodzie przez 8 minut, odcedzamy i studzimy na sitku. Przestudzoną kapustę odciskamy z nadmiaru wody i kroimy drobno. 

Przestudzone ziemniaki i kapustę przekładamy do miski. Dodajemy jajko i zioła, całość doprawiamy solą i pieprzem i dokładnie mieszamy. Jeśli masa jest spójna, to możemy od razu formować krokiety, ale warto odstawić ją na co najmniej godzinę do lodówki.

Krokiety możemy formować mokrymi dłońmi lub - tak jak ja to zrobiłam - przy użyciu dwóch łyżek. 

Uformowane krokiety obtaczamy w bułce tartej i układamy na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia.

Wierzch krokietów smarujemy tłuszczem.

Piekarnik rozgrzewamy do 200°C, program termoobieg, pieczemy około 40 minut na środkowym poziomie.  Po około 30 minutach należy sprawdzić, czy krokiety nie przypiekają się za mocno. Każdy piekarnik jest inny i warto zerknąć raz na jakiś czas, żeby uniknąć katastrofy…  Bez termoobiegu pieczenie może potrwać dłużej lub trzeba zwiększyć temperaturę pieczenia.

My zjedliśmy krokiety z sosem jogurtowym, ale można przygotować jakąś sałatę lub surówkę. 


Sos jogurtowy

250 ml naturalnego jogurtu

rzodkiewka, drobno posiekana

szczypior lub świeża mięta, drobno posiekane

ząbek czosnku, rozgnieciony

sól, pieprz

Smacznego!



Rozgrzewająca zupa z pieczonym tofu

Bardzo dobra zupa na czas zimowy, sycąca i rozgrzewająca. Można powiedzieć, że to wegetariańska wersja zupy gulaszowej. U nas to hit sezonu, nawet dzieci bardzo ją lubią.

Ważnym dodatkiem do zupy jest odpowiednio przyprawione i upieczone tofu. Przepis na pieczone (mielone) tofu znalazłam na blogu ervegan.com . Ja wybieram zawsze tofu ekologiczne z upraw europejskich.

Wiem, że tofu wzbudza kontrowersje, głównie przez zawarte w nim tzw. fitoestrogeny. W celu rozwiania wątpliwości polecam zapoznanie się z bardzo rzetelnym artykułem na damianparol.com . Tak na marginesie - fitoestrogeny występują również w piwie… 

W tym przepisie wykorzystałam nieaktywne płatki drożdżowe. Należy pamiętać, że płatki drożdżowe nieaktywne to nie są drożdże piekarnicze! Jest to produkt naturalny (moje są pozyskiwane z melasy), służący do wzmacniania smaku i zagęszczania potraw. Nieaktywne drożdże są często składnikiem ekologicznych kostek rosołowych. 

DSC_4966.jpeg




Zupa z pieczonym tofu 

1 łyżka oliwy

1 cebula, pokrojona w drobną kostkę

1 duża marchewka, pokrojona w kostkę

1 duża czerwona papryka, pokrojona w kostkę

5 średnich ziemniaków, obranych i pokrojonych w kostkę

1 -1,5 litra bulionu warzywnego lub wody

5 lub 6 łyżek passaty pomidorowej

1 liść laurowy

1 ziele angielskie

1 łyżka suszonego oregano

DSC_4943.jpeg

Pieczone tofu

kostka naturalnego, twardego tofu (250/300g)

łyżka oliwy do smażenia

Składniki marynaty :

1/4 szklanki nieaktywnych płatków drożdżowych 

1 łyżeczka cebuli w proszku

1 łyżeczka czosnku w proszku

1 1/2  łyżeczki wędzonej papryki

3 łyżki sosu sojowego lub tamari

1 łyżka oliwy

Piekarnik rozgrzewamy do 180°C, funkcja termoobieg.

W niedużej misce lub głębokim talerzu mieszamy dokładnie wszystkie składniki marynaty. Otrzymujemy bardzo gęstą, aromatyczną pastę.

Tofu odsączamy z nadmiaru płynu i rwiemy na małe kawałki lub rozgniatamy widelcem. 

Przekładamy tofu do naczynia z marynatą i dokładnie mieszamy.

Na patelni rozgrzewamy łyżkę oliwy, przekładamy do niej tofu z całą marynatą i podsmażamy na średnim ogniu przez około 10 minut, mieszając od czasu do czasu.

Przesypujemy tofu na blachę wyłożoną papierem do pieczenia i wkładamy do piekarnika.

Pieczemy do czasu, aż odparuje woda, a tofu się przyrumieni . W trakcie pieczenia mieszamy co kilka minut, uważamy żeby nie spalić. Ja piekę około 7 minut, ale to zależy od piekarnika. Tofu powinno być przyrumienione. 

Wyjmujemy z piekarnika, odkładamy na bok i czekamy, aż ugotuje się zupa.

W czasie kiedy piecze się tofu, gotujemy zupę.

Na łyżce oliwy podsmażamy cebulę, do czasu aż zmięknie (około 7 minut, na bardzo małym ogniu). 

Dodajemy pokrojoną marchewkę, paprykę, ziele angielskie i liść laurowy. Lekko solimy i podsmażamy przez 10 minut, często mieszając.

Dodajemy ziemniaki, zalewamy warzywa bulionem, doprowadzamy do wrzenia i gotujemy do czasu aż ziemniaki zmiękną (około 7-10 minut). 

Dodajemy passatę, oregano i lekko solimy. Na tym etapie nie przyprawiamy zupy zbyt mocno! 

Doprowadzamy do wrzenia i gotujemy jakieś 3 minuty.

Po wyłączeniu ognia, kiedy zupa przestanie wrzeć, dodajemy upieczone tofu.

Po chwili sprawdzamy smak zupy i jeśli trzeba doprawiamy solą i pieprzem. Osoby lubiące pikantne potrawy, mogą dodać ostrą paprykę. 

Zupa smakuje najlepiej na drugi dzień, kiedy postoi przez noc w lodówce.

Smacznego!

Zupa warzywna z pastą miso


Nie jest to przepis na tradycyjną japońską zupę miso na bazie bulionu dashi. To raczej pomysł na to, jak przerobić zwykłą jarzynową na rozgrzewającą zupę z azjatyckim akcentem. Ja mam zwyczaj przeglądania lodówki przed większymi zakupami i najczęściej znajduję tam jakieś resztki warzyw, które idealnie nadają się do ugotowania takiej zupy. Oczywiście, każdy może użyć takich warzyw jakie lubi. W sezonie polecam dodanie fasolki szparagowej.

O smaku zupy decyduje głównie pasta miso, czyli pasta ze sfermentowanej soi. Ja używam genmai miso, pasty z soi i ryżu pełnoziarnistego. Aby pasta miso zachowała jak najwięcej swoich właściwości, nie należy jej dodawać do wrzątku, lepiej poczekać aż zupa przestanie się gotować.

Jeśli chcemy ugotować zupę ekspresowo, to możemy użyć ulubionej mrożonki, np. warzyw azjatyckich (bez przypraw). 

Ja najczęściej podaję tę zupę z japońskim  makaronem gryczanym soba lub makaronem ryżowym.



DSC_4758.jpeg


Zupa warzywna z pastą miso

1 - 1,5 l bulionu warzywnego lub wody

1 średnia marchewka, obrana i pokrojona w słupki

8 pieczarek, pokrojonych w plasterki 

1/2 małej kapusty pekińskiej, poszatkowanej

2 garście cząstek brokuła lub kalafiora

1 ząbek czosnku, obrany i przeciśnięty przez praskę

2 cm korzeń imbiru , obrany i starty

sos sojowy lub tamari

pasta miso

olej sezamowy, opcjonalnie

do podania: pokrojony w paski por, sezam, chilli, szczypior, glony…



Bulion lub wodę doprowadzamy do wrzenia, dodajemy marchewkę i pieczarki i gotujemy na małym ogniu przez 5 minut.

Dodajemy kapustę pekińską i brokuł lub kalafior i gotujemy kolejne 4 minuty.

Dodajemy imbir i czosnek, zagotowujemy i wyłączamy. 

Do osobnej miseczki wkładamy pastę miso, proponuję zacząć od 1 lub 2 łyżek, dodajemy kilka łyżek bulionu z zupy i dokładnie mieszamy. Wlewamy całość do zupy. W razie konieczności dodajemy więcej pasty miso i doprawiamy zupę sosem sojowym. Możemy też dodać  trochę oleju sezamowego. Jeśli ktoś lubi pikantne potrawy, to można dodać płatki chilli.


Zupę podajemy z makaronem soba lub ryżowym i ulubionymi dodatkami.

DSC_4766.jpeg


Smacznego !

Zimowa zupa z orkiszem

Z początkiem roku postanowiłam oczyścić szafki kuchenne z zalegających w nich zapasów. U nas to głównie rozmaite kasze, ziarna, fasole i soczewice. Na dnie szuflady znalazłam orkisz w ziarnach i trzeba było pomyśleć nad jego wykorzystaniem. Ponieważ całe ziarna gotują się długo, to namoczyłam je na noc, a następnego dnia rano ugotowałam w osolonej wodzie. Zajęło to około 30 minut. Połowę ziarna zużyłam do zupy, a reszta jeszcze czeka na swój dzień, ale już chodzi mi po głowie kaszotto z grzybami. 

Skorzystałam z przepisu na zupę orkiszową z książki „Zupy” Annie Bell. Ugotowałam wersję wegetariańską z dodatkiem wędzonej papryki. Nie jest to zupa dla amatorów delikatnych bulionów lub kremów. To raczej konkretna, gęsta i bardzo sycąca zupa, idealna na zimowe dni. Zdecydowanie lepsza na drugi dzień, po tym jak się przegryzie. 

DSC_4715.jpeg

Zupa orkiszowa

3 łyżki oliwy

1 cebula, pokrojona w drobną kostkę

2 ząbki czosnku, wyciśnięte przez praskę

1 ziele angielskie

1 liść laurowy

1 łyżka mielonej, słodkiej papryki

1/2 łyżeczki wędzonej papryki (opcjonalnie, ale warto dodać)

1 łyżeczka mielonego kminku

szczypta płatków chilli (opcjonalnie)

1 duża marchewka, pokrojona w drobną kostkę

300g kapusty włoskiej (mała główka lub 1/2 dużej), drobno poszatkowanej

5 łyżek krojonych pomidorów z puszki

1,5 litra bulionu (ja użyłam warzywnego)

1,5 szklanki ugotowanego orkiszu 

garść posiekanej natki pietruszki

1 łyżka suszonego oregano

do przyprawienia: sól, pieprz, sos sojowy

Cebulę podsmażamy na oliwie, na bardzo małym ogniu, do czasu aż zmięknie, około 10 minut, często mieszamy.

Dodajemy czosnek, ziele angielskie, liść laurowy i mielony kminek. Podsmażamy przez kolejną minutę.

Dodajemy pomidory i mieloną paprykę. Podsmażamy 5 minut, często mieszając.

Dodajemy kapustę, marchewkę i bulion. Doprowadzamy do wrzenia, zmniejszamy ogień i gotujemy do czasu, aż kapusta zmięknie. U mnie to trwało około 20 minut. 

Po 15 minutach gotowania kapusty, dodajemy ugotowany orkisz.

Doprawiamy sosem sojowym lub solą i pieprzem. Już po wyłączeniu ognia dodajemy natkę pietruszki.

Smacznego!

Kuchnia z Izraela

„Smaki Izraela” Nidy Degutiene to książka, która pozwala zapoznać się z kulturą i kuchnią żydowską. W bardzo przystępny sposób opisuje najważniejsze święta żydowskie oraz zwyczaje i potrawy, które im towarzyszą. Z książki dowiemy się, co to jest szabas, co znaczy koszerny, dlaczego żydzi nie jedzą wieprzowiny … 
Kuchnia żydowska jest bardzo różnorodna, pełna wpływów z całego świata.
Mój ulubiony przepis to jedno z dań Sefardyjczyków (żydzi z Hiszpanii i Portugalii), chraime - ryba w sosie pomidorowym z papryką. Ja najczęściej używam dorsza, jeśli uda mi się kupić z dzikich połowów z certyfikatem MSC, ale lokalna ryba słodkowodna np. sandacz, też się sprawdzi, tylko trzeba krócej gotować.

DSC_4086.jpg

Ryba duszona w sosie pomidorowym z papryką


Inspiracja: “Smaki Izraela“, Nida Degutiene

4 łyżki oliwy
1 średnia cebula lub 2 szalotki
1 czerwona papryka
1 żółta papryka
2 ząbki czosnku
1/2 łyżeczki kurkumy
1/2 łyżeczki mielonego kuminu
1/2 łyżeczki słodkiej papryki
1/2 łyżeczki wędzonej papryki (opcjonalnie, jeśli ktoś lubi)
płatki chilli, opcjonalnie
puszka (400 g) krojonych pomidorów bez skórki
1/2 szklanki wody
400g - 500g ryby, najlepiej morskiej, np. dorsz (z certyfikatem)
sól
pieprz
posiekana natka pietruszki do podania

Cebulę obieramy i kroimy w cieniutkie piórka.

W głębokiej patelni rozgrzewamy oliwę, dodajemy cebulę, lekko solimy i podduszamy na małym ogniu przez około 5 minut lub do czasu aż zmięknie.

Paprykę kroimy na pół, oczyszczamy z nasion i kroimy w cienkie paski.
Dodajemy paprykę do podduszonej cebuli i smażymy na małym ogniu do czasu aż zmięknie (10 - 15 minut)

Czosnek obieramy, kroimy w cieniutkie plasterki i dodajemy do podsmażonej papryki. Dodajemy kurkumę, kumin, słodką i wędzoną paprykę. Całość dokładnie mieszamy i podsmażamy jeszcze około 2 minuty.

Dodajemy pomidory, doprawiamy solą i pieprzem, możemy dodać płatki chilli.  Doprowadzamy do wrzenia i gotujemy na małym ogniu, bez przykrycia, przez 15 minut, mieszając od czasu do czasu.

Dodajemy wodę, mieszamy, doprawiamy solą i pieprzem jeśli trzeba. 

Na sosie układamy płaty ryby (jeśli są ze skórą, to skórą w dół), przykrywamy pokrywką i dusimy na małym ogniu. Jeśli kawałki ryby są duże i grube to około 10-12 minut, a jeśli cienkie lub małe to 5-6 minut. 

Gotowe danie posypujemy natką pietruszki i podajemy na ciepło z ryżem, kaszą, ziemniakami z wody lub pieczywem.

Smacznego!
 

Pieczony bakłażan z ryżem i słów kilka o skrobi opornej.

Powoli zaczynam się gubić w swojej biblioteczce kulinarnej. Prawdziwy kolekcjoner pewnie by się uśmiał, ale ja przestałam ogarniać moje prawie 100 tytułów. Są książki, do których bardzo często zaglądam, są takie, po które sięgam tylko sezonowo, np. te z kuchnią hinduską. Zdarzają się też takie, o których zupełnie zapominam. Tak właśnie stało się z książką Salmy Hage „The Middle Eastern Vegetarian Cookbook”.  Szukałam przepisu na proste danie z bakłażanem i wpadła mi w ręce właśnie ta książka. Przeglądając ją, zaczęłam zaznaczać przepisy warte wypróbowania, ale szybko doszłam do wniosku, że łatwiej będzie zaznaczyć te, które mnie nie interesują. 

Na pierwszy ogień poszedł bakłażan w pomidorach z ryżem. Bardzo łatwa w przygotowaniu potrawa, lekkostrawna i nadająca się do zjedzenia na zimno. Idealna na lunch, kolację lub piknik. Ja użyłam ryżu brązowego, ale jeśli ktoś woli ryż biały, to też może być. Ryż proponuję ugotować kilka godzin wcześniej, przestudzić i wstawić do lodówki do czasu przygotowania potrawy.

Myślę, że ten przepis jest dobrą okazją, żeby napisać kilka słów o  skrobi opornej i wyjaśnić, dlaczego ryż po ugotowaniu warto przestudzić a potem ponownie podgrzać.

Zdecydowałam się zasygnalizować temat  skrobi opornej, ponieważ niezmiernie zadziwia mnie fakt, że  dietetycy, diabetolodzy i lekarze pierwszego kontaktu bardzo często nie informują swoich pacjentów o najnowszych wynikach badań lub trendach w leczeniu lub wspomaganiu leczenia dietą, szczególnie w przypadku chorób dietozależnych.  Dosłownie ręce opadają, kiedy pacjent wychodzi od dietetyka z broszurką sponsorowaną przez jednego z największych producentów śmieciowego jedzenia. Dowiaduje się z niej, że ma jeść jogurcik, serek, płatki śniadaniowe... Pacjent wraca po kilku tygodniach na wizytę kontrolną, no i może cholesterol mu trochę spadł, albo przynajmniej nie poszedł w górę, bo tabletki zaczęły działać. Jest jednak mały problem, cukier poszedł w górę. Nikt pacjentowi nie powiedział, że jogurcik to sam cukier na mleku w proszku, a płatki śniadaniowe to i może cukru nie mają, ale za to  syrop glukozowo-fruktozowy. Do tego jeszcze pszenica jako wypełniacz. Nie chcę generalizować, pewnie są gdzieś specjaliści, którzy się na bieżąco dokształcają i nie potrzebują sponsorów w postaci koncernów spożywczych, ale krew  się we mnie gotuje, kiedy pacjent z bardzo złymi wynikami słyszy od lekarza: " Co to za życie na diecie, weźmie sobie Pan /Pani tabletkę i może jeść co chce. Najwyżej zwiększymy dawkę przy następnej wizycie".

Skrobia oporna / resistant starch / RS , to najprościej mówiąc rodzaj skrobi, która nie jest wchłaniana w jelicie cienkim, przechodzi do jelita grubego i jest doskonałą pożywką dla dobrych bakterii, które tam mieszkają. W efekcie wspomaga procesy uszczelniania ścian jelit i łagodzi istniejące w nich stany zapalne. 
Gdzie możemy znaleść skrobię oporną? Okazuje się, że np. w ziemniakach, ryżu i makaronach. Ale jest jeden warunek, produkty te muszą być ugotowane, a następnie schłodzone. Proces gotowania, a następnie chłodzenia, powoduje zmianę struktury skrobi w tych produktach. Czyli nic prostszego, gotujemy duże porcje ziemniaków, ryżu bądź makaronu, studzimy i przechowujemy w lodówce. Taki zapasik nie dość, że ułatwia nam przygotowanie posiłków, to jeszcze zwiększa ich właściwości zdrowotne. 
Co ciekawe, ponowne podgrzanie tych produktów powoduje, że  wzrost poziomu cukru we krwi po ich spożyciu jest znacznie mniejszy,  niż po ich spożyciu bezpośrednio po ugotowaniu. W przypadku ryżu, różnica w poziomie cukru we krwi sięga nawet 50%.
Jest to bardzo ważna informacja dla osób, które mają problemy z wysokim poziomem cukru we krwi.

Inne źródła skrobi opornej to np. zboża, rośliny strączkowe, niedojrzałe banany, orzechy nerkowca, płatki owsiane (surowe)

Gdyby ktoś miał ochotę zgłębić wiedzę w tym temacie, to polecam wyniki badań które prowadzi Dr Denise Robertson z University of Surrey (tutaj) i (tutaj)
Źródło informacji: „The clever guts diet. How to revolutionise your body from the inside out”, Dr Michael Mosley.

Pieczony bakłażan z pomidorami i ryżem

inspiracja : "The Middle Eastern Vegetarian Cookbook", Salma Hage

100 g ryżu długoziarnistego, ja użyłam brązowego
1 duży bakłażan
1 cebula, obrana i pokrojona w piórka
1 duży ząbek czosnku lub 2 małe, obrany i pokrojony w cieniutkie plasterki
5 łyżek oliwy
2 pomidory (łączna waga około 300 g), poza sezonem możemy użyć pomidorów z puszki
1 łyżeczka mielonego kuminu
1/2 łyżeczki słodkiej papryki w proszku
sól, pieprz
garść posiekanej natki pietruszki

Ryż gotujemy na sypko, studzimy i wkładamy do lodówki. 

Piekarnik rozgrzewamy do 190° C.

Bakłażana kroimy w kostkę (1 cm x 2 cm), posypujemy lekko solą i przekładamy na sitko. Po około 20 min, kiedy bakłażan puści sok, osuszamy go na ręczniku papierowym, przekładamy do miski, skrapiamy oliwą (3 łyżki) i dobrze mieszamy. Przekładamy bakłażan na płaską blachę wyłożoną papierem do pieczenia, wkładamy do nagrzanego piekarnika i pieczemy przez około 25 minut lub do czasu, aż zmięknie i lekko się przyrumieni. Upieczonego bakłażana odstawiamy na bok.

Pomidory wkładamy do jakiegoś pojemnika, zalewamy wrzątkiem i odstawiamy na około 5 min. 

 W głębokiej patelni rozgrzewamy oliwę (2 łyżki), dodajemy pokrojoną cebulę i podsmażamy na bardzo małym ogniu. Kiedy cebula zmięknie, dodajemy pokrojony czosnek, kumin i paprykę, mieszamy i podsmażamy jeszcze przez minutę.

Ze sparzonych pomidorów zdejmujemy skórkę i kroimy je w kostkę. 

Do podsmażonej cebuli dodajemy pomidory, doprowadzamy do wrzenia i na małym ogniu gotujemy przez około 10 min, bez przykrycia, woda z pomidorów powinna lekko odparować.

Przyprawiamy sos solą i pieprzem. Dodajemy upieczonego bakłażana, dobrze mieszamy, doprowadzamy do wrzenia i na koniec dodajemy ryż. Całość jeszcze raz dokładnie mieszamy i podgrzewamy przez 1-2 minuty.

Zdejmujemy z ognia i posypujemy posiekaną natką pietruszki.

Smacznego!
 

Zapiekanka z cukinii

Jest to moje ulubione danie z książki Agnieszki Maciąg "Smak Miłości". Łatwe w przygotowaniu, tanie składniki, można jeść na ciepło lub na zimno, zabrać na piknik lub do pracy...  W oryginalnym przepisie nie ma suszonych pomidorów, ale ja jednak polecam ich dodanie. Niewielka ilość posiekanych suszonych pomidorów wzbogaca smak bardzo delikatnej cukinii. 

Pasztet można upiec w formie do keksów lub tak jak ja to robię - w płaskim naczyniu żaroodpornym. Moje naczynie ma wymiary 20 cm x 30 cm.

Zapiekanka z cukinii z suszonymi pomidorami


Inspiracja: Agnieszka Maciąg, " Smak Miłości"

5 łyżek oliwy z oliwek
2 średnie cebule
2 ząbki czosnku
3 małe cukinie, łączna waga około 750 g
1 duża marchewka
1 pietruszka lub kawałek selera
8 płatów suszonych pomidorów z zalewy
1/2 szklanki zmielonych płatków owsianych (mogą być bezglutenowe) lub bułki tartej
4 jajka
1/2 łyżeczki kurkumy
garść posiekanych, świeżych ziół (co kto lubi: rozmaryn, pietruszka, koperek, tymianek...) lub łyżka ziół suszonych
sól, pieprz, sos sojowy lub tamari

Piekarnik nagrzewamy do 200° C.

Cebulę obieramy, siekamy drobno i podsmażamy na oliwie do miękkości. 
Czosnek obieramy, wyciskamy przez praskę i dodajemy do cebuli. Podsmażamy jeszcze kilkanaście sekund.
Cukinie ścieramy na tarce o grubych oczkach i bardzo mocno odciskamy z soku.
Marchewkę i pietruszkę /seler obieramy i ścieramy na tarce o dużych oczkach. 
Pomidory dokładnie odsączamy z zalewy (na papierowym ręczniku) i drobno kroimy.
Jajka wbijamy do miseczki i roztrzepujemy widelcem. 
Do dużej miski przekładamy wszystkie składniki zapiekanki, przyprawiamy solą, pieprzem i sosem sojowym lub tamari. Całość dokładnie mieszamy. 

Formę do pieczenia smarujemy tłuszczem i obsypujemy bułką tartą lub mielonymi płatkami owsianymi.
Przelewamy masę do formy i wstawiamy do nagrzanego piekarnika.
Pieczemy około godziny lub do czasu, aż  wierzch się mocno zarumieni. 
Zjadamy na ciepło lub na zimno z dodatkiem ulubionej sałaty.


 

Młoda kapusta, mleczko kokosowe, curry

Do tej pory przygotowywałam młodą kapustę klasycznie, duszoną w śmietanie z marchewką i dużą ilością koperku. W tym roku pogoda nas nie rozpieszcza, zimno i pada. Miałam ochotę na jakieś danie rozgrzewające i trafiłam na ten  przepis, curry z młodej kapusty.
Zmodyfikowałam go trochę, dodałam passatę pomidorową, wersja na samym mleczku kokosowym była dla mnie zbyt mdła. Jeśli ktoś lubi dania pikantne, to można dodać papryczkę pepperoni. 

Curry z młodej kapusty

2 łyżki tłuszczu, najlepiej masła klarowanego lub kokosowego
1 średnia cebula, obrana i pokrojona w kostkę
1 duży ząbek czosnku, obrany i wyciśnięty przez praskę
3 cm kawałek korzenia imbiru, obrany i starty
1 główka młodej kapusty (około 800 g), posiekanej
5 młodych marchewek, obranych i pokrojonych w krążki
500 ml mleczka kokosowego
500 ml wody lub wywaru warzywnego
8 łyżek passaty pomidorowej
3 - 4 łyżeczki ulubionej mieszanki curry
sól
opcjonalnie świeża kolendra

W dużym garnku rozgrzewamy tłuszcz i podsmażamy cebulę na małym ogniu. Kiedy cebula zmięknie, dodajemy imbir i czosnek, podsmażamy jeszcze minutę. 
Dodajemy kapustę, marchewkę, mleczko kokosowe, mieszankę curry i wodę. Doprowadzamy do wrzenia, zmniejszamy ogień, solimy i gotujemy na małym ogniu, bez przykrycia, przez około 20 minut.
Dodajemy passatę pomidorową i gotujemy jeszcze 5 minut.
Jeżeli w czasie gotowania płyn wyparowuje za szybko, dodajemy jeszcze trochę wody .
Na koniec doprawiamy jeszcze raz solą. 

Podajemy z ryżem basmati.

Smacznego!

Marokańska harira na zimowe dni

Uwielbiam zupy, mogłabym jeść zupy przez cały dzień. Odwrotnie jest ze słodyczami, nie przepadam za nimi. Czasami nawet przez kilka tygodni nie mam ochoty na słodycze. Nie wynika to z narzuconej diety, taka moja natura, wolę smak słony. Często zdarza się, że kiedy dzieci jedzą słodki podwieczorek, ja odgrzewam sobie kolejną porcję zupy.  
W zimie uwielbiam jeść zupy rozgrzewające, z dużą ilością przypraw i obowiązkowo gęste.  Taka właśnie jest harira, marokańska zupa z ciecierzycy, spełnia wszystkie wymogi mojej idealnej zupy zimowej.  U mnie w wersji bezmięsnej. Ciecierzyca i soczewica doskonale zastępują białko zwierzęce, zupa jest bardzo sycąca.  

DSC_2752.jpg


Harira

Inspiracja: "Jamie Magazine" , Jan16


3 łyżki oliwy z oliwek
2 małe lub 1 duża cebula, obrana i pokrojona w drobną kostkę
2 łodygi selera naciowego, pokrojone
2 marchewki, obrane i pokrojone w drobną kostkę
2 ząbki czosnku, obrane i wyciśnięte przez praskę
2 cm kawałek imbiru, obrany i starty
1 łyżka mielonego kuminu
1 łyżeczka kurkumy
1/2 łyżki cynamonu
1/2 łyżki mielonej kolendry
2 liście laurowe
1 łyżka koncentratu pomidorowego
1 l wywaru warzywnego
1/2 szklanki czerwonej soczewicy
1 i 1/2 szklanki ugotowanej ciecierzycy
400 g passaty pomidorowej lub pomidorów z puszki (pokrojonych)
opcjonalnie harissa lub ostra papryka, według potrzeb
natka pietruszki lub świeża kolendra, drobno posiekane

Opcjonalnie do podania  jogurt naturalny, sok z limonki, daktyle i pieczywo typu flatbread. Bez tych dodatków zupa smakuje również dobrze.

W dużym garnku podgrzewamy oliwę, dodajemy pokrojoną cebulę i podsmażamy na małym ogniu przez 5 minut.

Dodajemy seler i marchewkę i podsmażamy 10 min, mieszając od czasu do czasu.

Dodajemy czosnek, imbir, kumin, kurkumę, cynamon, kolendrę i liść laurowy i podsmażamy jeszcze 2 minuty.

Dodajemy koncentrat pomidorowy i soczewicę, zalewamy całość wywarem warzywnym, doprowadzamy do wrzenia i gotujemy na małym ogniu przez 10 min.

Dodajemy ciecierzycę i passatę pomidorową, doprawiamy pieprzem i sosem sojowym lub solą. Opcjonalnie możemy doprawić harissą lub ostrą papryką, jeśli ktoś lubi ostre potrawy. Gotujemy kolejne 10 minut lub do czasu, aż soczewica się ugotuje.

Przed podaniem posypujemy zupę natką pietruszki lub świeżą kolendrą.

Tradycyjnie zupę doprawia się na talerzu sokiem z limonki i naturalnym jogurtem, a zagryza daktylami.

DSC_2752.jpg

Smacznego!

Dynia z pieczarkami od Jamiego O.

Pojawiła się nowa książka Jamiego Olivera "Superfood na co dzień", tym razem o zdrowym odżywianiu. Dużo pomysłów na niezbyt skomplikowane i jednocześnie zdrowe potrawy. Krótką recenzję książki napisała już Liska (White Plate), zapraszam tutaj.
Ponieważ mamy spory zapas dyń, to jako pierwszy przetestowałam przepis na potrawkę dyniową z pieczarkami (w oryginale są jeszcze kawałki kurczaka). 
To jedno z tych dań, które robią się same. Wrzucamy do garnka wszystkie składniki i po godzinie mamy obiad gotowy.


Potrawka z dyni i pieczarek

inspiracja: Jamie Oliver,  "Superfood na co dzień"

3 łyżki tłuszczu, użyłam oliwy z oliwek
2 cebule, obrane i pokrojone w kostkę
2 ząbki czosnku, obrane i pokrojone w plasterki
1/2 łyżeczki wędzonej papryki (opcjonalnie)
2 gałązki rozmarynu
2 liście laurowe
600g dyni butternut (dyni piżmowej), nie obranej! lub batatów
250g pieczarek, najlepiej małych (użyłam brązowych)
700 g passaty pomidorowej (w oryginale 2 x 400g puszka pomidorów)
250 ml wywaru warzywnego (w oryginale czerwone wino)
garść czarnych oliwek (pestki wyjmujemy)
sos sojowy / tamari 
sól
pieprz

Piekarnik rozgrzewamy do 190° C. 
Do gotowania należy użyć naczynia, które nadaje się do wstawienia do rozgrzanego piekarnika. Ja użyłam garnka żeliwnego.

Na tłuszczu podsmażamy cebulę,  przez około 10 minut, na bardzo małym ogniu. Następnie dodajemy czosnek, gałązki rozmarynu i liście laurowe. Podsmażamy jeszcze 5 minut, mieszając często.

W czasie kiedy podsmaża się cebula, przygotowujemy dynię i pieczarki. 
Dynię dokładnie myjemy, nie obieramy, kroimy wzdłuż, oczyszczamy z pestek i kroimy na małe kawałki (na jeden kęs).
Pieczarki oczyszczamy i odcinamy końcówki ogonków. Małe pieczarki pozostawiamy w całości, a większe kroimy na pół.

Do podsmażonej cebuli i czosnku dodajemy dynię, pieczarki, passatę pomidorową, wywar warzywny, oliwki i wędzoną paprykę.  Doprowadzamy do wrzenia, doprawiamy solą, sosem sojowym/ tamari i pieprzem. Wstawiamy do nagrzanego piekarnika i pieczemy przez około 50 minut, bez przykrycia.

Podajemy z chlebem lub ulubioną kaszą.
Smacznego!

Boczniak w zupie

Jeśli ktoś tęskni za flaczkami, a niekoniecznie chce wracać do tych oryginalnych, to polecam wersję wegetariańską - z boczniaków.

 

Flaczki z boczniaków

2 łyżki oliwy z oliwek lub klarowanego masła
1 cebula, obrana i drobno posiekana
2 liście laurowe
1 ziele angielskie
1 mała marchewka
1 mała pietruszka
1/4 małego selera
400g boczniaków
1,5 - 1,7 litra wywaru warzywnego
1 łyżka słodkiej papryki
2 łyżki majeranku
sos sojowy lub tamari
sól
pieprz
opcjonalnie ostra papryka lub sos tabasco


W garnku podgrzewamy oliwę, dodajemy cebulę, liść laurowy, ziele angielskie i podsmażamy na małym ogniu do czasu aż cebula zmięknie (około 10 min).

Marchewkę, pietruszkę i seler obieramy i ścieramy na tarce o grubych oczkach.
Dodajemy warzywa do cebuli i podsmażamy na małym ogniu przez 5 minut.

Boczniaki oczyszczamy i kroimy w paseczki (kapelusze 5 mm szerokości, nóżki cieniej). Pokrojone grzyby dodajemy do warzyw i podsmażamy około 10 minut.

Dodajemy wywar warzywny, doprowadzamy do wrzenia, zmniejszamy ogień, doprawiamy sosem sojowym lub tamari, solą i pieprzem. Gotujemy do czasu aż grzyby zmiękną. U mnie zajęło to 25 minut. 

Pod koniec gotowania dodajemy majeranek i jeśli trzeba, to dolewamy jeszcze wywaru lub wody i ponownie doprawiamy. Osoby lubiące dania pikantne mogą dodać ostrą paprykę lub doprawić zupę na talerzu sosem tabasco.

Smacznego!

Makaron gryczany z brokułem

 

Uwielbiam to danie, łatwe w przygotowaniu, zdrowe i bardzo sycące. Ostatnio bardzo często gości na naszym stole. Można je przygotować w ekspresowym tempie. Zanim ugotuje się makaron, pozostałe składniki dania są już gotowe. 
Ja używam makaronu soba, ale można go zastąpić innym makaronem azjatyckim, np. ryżowym.

Soba to japoński makaron gryczany. W sklepach możemy kupić makaron soba zrobiony w 100 % z mąki gryczanej (jest bardzo łamliwy, ponieważ nie zawiera glutenu, dlatego należy się z nim delikatnie obchodzić) oraz makaron z mieszanki mąki gryczanej i pszennej (proporcje trzeba sprawdzić na opakowaniu).

Soba z brokułami

2 łyżki tłuszczu roślinnego do smażenia (ja użyłam masła kokosowego)
1 średni brokuł (około 400 g), podzielony na małe cząstki
50 g orzechów nerkowca (cashew)
1 ostra papryczka (opcjonalnie), oczyszczona z nasion i pokrojona w paseczki
1 ząbek czosnku, obrany i zmiażdżony
2 cm kawałek imbiru, obrany i starty
sos sojowy lub tamari
olej sezamowy
2 łyżki czarnego sezamu (można zastąpić białym sezamem)

100 g makaronu soba

Makaron soba  gotujemy zgodnie z instrukcją na opakowaniu. Po ugotowaniu przekładamy na sitko i dokładnie płuczemy pod bieżącą, zimną wodą. Zostawiamy na sitku.

Na suchej patelni prażymy orzechy, do czasu aż nabiorą złotego koloru. 

W głębokiej patelni lub woku podgrzewamy tłuszcz roślinny, dodajemy cząstki brokuła i podsmażamy przez około 5 minut, często mieszając. Brokuł powinien pozostać chrupiący, nie możemy go rozgotować.

Brokuły przesuwamy na jedną stronę patelni. Dodajemy odrobinę tłuszczu na odsłoniętą część patelni i wrzucamy czosnek, papryczkę i imbir. Podsmażamy przez kilka sekund i mieszamy z brokułami.
Dodajemy 2 łyżki sosu sojowego lub tamari, mieszamy i podsmażamy przez minutę.

Dodajemy uprażone orzechy i ugotowany makaron soba, delikatnie mieszamy i podsmażamy 2 minuty. Jeśli trzeba to dodajemy jeszcze odrobinę sosu sojowego / tamari.

Na koniec polewamy danie olejem sezamowym (ja użyłam 2 łyżki) i posypujemy sezamem (1 - 2 łyżki).

Danie można zjeść na ciepło lub przechować w lodówce do następnego dnia i podgrzać. Bardzo dobrze smakuje również na zimno (lunch box do pracy ).

Smacznego!


Ziemniaki na ostro

Przyznam, że ziemniaki jadam dość rzadko, najczęściej w zupach. Bywa, że przez tydzień zużywam niecały kilogram. Sytuacja zmienia się kiedy jestem przeziębiona. Nie wiem dlaczego, ale gdy dopada mnie choroba, to mam wielką ochotę na ziemniaki. Właśnie wtedy, kiedy powinnam jeść rozgrzewające, łatwostrawne i pełne witamin kasze, to ja mam ochotę na ziemniaki. Przepis poniżej to kompromis, ziemniaki w wersji dla przeziębionych, z imbirem, czosnkiem i ostrą papryką. 


Pikantne ziemniaki w pomidorach

inspiracja: Bea w Kuchni

5 średnich ziemniaków sałatkowych (w łupinach)
3 łyżki oliwy z oliwek
1 średnia cebula, obrana
2 ząbki czosnku, obrane i zmiażdżone 
1 cm korzenia imbiru, obrany i starty
3/4 łyżeczki mielonego kuminu
1/4 łyżeczki ostrej papryki  lub płatków chilli*
8 łyżek passaty pomidorowej
sól, sos sojowy lub tamari
garść posiekanej natki pietruszki lub świeżej kolendry

* ilość ostrej papryki można zwiększyć lub zmniejszyć w zależności od upodobań

Ziemniaki dokładnie szorujemy i gotujemy w osolonej wodzie przez około 20 minut. Uważamy, żeby ich nie rozgotować. Po przestudzeniu kroimy w ćwiartki.

W czasie kiedy ziemniaki się gotują, przygotowujemy sos.

Cebulę bardzo drobno siekamy i szklimy na oliwie, na bardzo małym ogniu (około 15 min.) Dodajemy czosnek, kumin, paprykę i starty imbir. Podsmażamy przez około 2 minuty.

Dodajemy passatę pomidorową, doprawiamy solą/sosem sojowym lub tamari i gotujemy kolejne 2 minuty.

Do gorącego sosu dodajemy pokrojone ziemniaki, dokładnie mieszamy i posypujemy natką pietruszki lub kolendrą.

Tak przygotowane ziemniaki możemy zjeść jako samodzielne danie, z ulubioną sałatką lub jako dodatek np. do ryby.  Świetnie przechowują się w lodówce, można je podgrzać lub zjeść na zimno następnego dnia.

Smacznego!
  

Na Sri Lance też jedzą buraki

Na mojej półce z książkami kucharskimi, podobnie jak w szafie z ubraniami, obowiązuje sezonowość. Czas już przypomnieć sobie kuchnię indyjską, arabską i naszą polską. 
Pierwsza wpadła mi w ręce  bardzo kolorowa książka Ricka Steina "Far Eastern Odyssey". Autor opisuje w niej swoją kulinarną podróż po krajach południowej Azji. 

Ponieważ szykuję się do przetrwania pierwszej zimy bez mięsa, a ponoć czerwony burak ma mi to ułatwić, to wybrałam przepis na curry z buraka (Sri Lanka).

W oryginalnym przepisie autor używa surowych buraków, ale o tej porze roku stare buraki gotują się bardzo długo i lepiej jest użyć takich lekko podpieczonych. Ja zazwyczaj piekę buraki przy okazji przygotowywania innych dań w piekarniku. Układam je z boku, na kratce do pieczenia i wyjmuję po 60 - 90 minutach. Po wyjęciu z folii i ostudzeniu przechowuję w lodówce, w szczelnie zamkniętym pojemniku.

DSC_0973.jpg

Curry z buraków

Inspiracja: Rick Stein, "Far Eastern Odyssey"

750 g buraków
3 łyżki oleju do smażenia lub klarowanego masła
1 łyżeczka czarnej gorczycy
laska cynamonu, około 7 cm
10 - 12 liści curry
2 małe cebule, obrane i drobno posiekane w kostkę
1 łyżeczka mielonego kuminu
4 ząbki czosnku, obrane i zmiażdżone
1 łyżeczka mieszanki curry, ja użyłam Sri Lanka Curry
1/4 łyżeczki kurkumy
opcjonalnie sproszkowana, ostra papryka
125 g passaty pomidorowej lub pokrojonych pomidorów z puszki
1 łyżka soku z limonki lub cytryny


Buraki dokładnie myjemy, owijamy w folię aluminiową i pieczemy w piekarniku rozgrzanym do 180° C przez godzinę. Małe buraczki pieczemy w całości, a duże możemy przekroić na pół. 

Upieczone buraki studzimy, obieramy i kroimy w słupki. 
Buraczki możemy upiec dzień wcześniej. 

W dużej patelni rozgrzewamy tłuszcz, dodajemy gorczycę, cynamon i liście curry. Całość podsmażamy przez kilka sekund, do czasu aż gorczyca zacznie strzelać. 

Dodajemy cebulę i podduszamy na małym ogniu do miękkości.

Dodajemy kumin, czosnek, mieszankę curry, kurkumę i opcjonalnie sproszkowaną ostrą papryczkę. Mieszamy i podsmażamy przez kilka sekund. 

Dodajemy pokrojone buraczki i passatę lub pomidory z zalewy. Doprawiamy solą, przykrywamy pokrywką i gotujemy na małym ogniu przez około 15 minut. Jeśli trzeba to podlewamy niewielką ilością wody. 

Sprawdzamy stopień ugotowania buraczków i jeśli są za twarde, to wydłużamy czas gotowania o 5 lub 10 minut.

Na koniec dodajemy sok z limonki lub cytryny i mieszamy.

Tak przygotowane buraczki podajemy z ryżem, np. ugotowanym z odrobiną kurkumy, i jogurtem naturalnym.

Smacznego!

Curry z dynią

Przyszła  jesień, dni są coraz częściej zimne, deszczowe i wietrzne. Rano naciągamy czapki na głowy i owijamy się ciepłymi szalami. 

W kuchni już czas zastąpić sałaty, pomidory i ogórki daniami rozgrzewającymi, pełnymi przypraw. Imbir, kurkuma, kardamon, gorczyca, goździk i cynamon nie tylko nas rozgrzeją, ale dodatkowo pomogą w walce z wirusami i bakteriami.

Na zimne jesienne wieczory polecam curry dyniowe z ciecierzycą według przepisu Nigela Slatera "Tender".
Dla mnie potrawa w wersji oryginalnej była zbyt mdła i dlatego zdecydowałam się dodać passatę pomidorową. Użyłam dyni Orange Butternut, to moja ulubiona odmiana w tym sezonie, bardzo aromatyczna. Miąższ ma intensywny pomarańczowy kolor, jest miękki i można go jeść na surowo.


Curry z dynią i ciecierzycą

źródło: "Tender, Volume I", Nigel Slater

200 g suchej ciecierzycy, namoczonej wcześniej w zimnej wodzie (około 8 godzin)
2 cebule, obrane i drobno posiekane
3 łyżki oleju roślinnego lub klarowanego masła (ja użyłam masła kokosowego)
4 ząbki czosnku, obrane i zmiażdżone
kawałek imbiru wielkości kciuka, obrany i starty
3 trawy cytrynowe*
2 łyżeczki mielonej kolendry
2 łyżeczki kurkumy
6 strączków zielonego kardamonu
2 papryczki chilli lub płatki chilli (opcjonalnie, jeśli lubimy ostre potrawy)
500 g obranej i pozbawionej ziaren dyni 
250 ml wywaru warzywnego
400 ml mleka kokosowego
300 ml passaty pomidorowej
1 łyżeczka żółtej gorczycy
świeża kolendra, opcjonalnie

* Trawę cytrynową można zastąpić skórką otartą z limonki. Limonkę należy wcześniej dokładnie wyszorować.


Ciecierzycę gotujemy w dużej ilości wody przez około 60 minut (do miękkości), pod koniec gotowania solimy.

W dużym garnku rozgrzewamy 2 łyżki tłuszczu, dodajemy posiekaną cebulę i szklimy na małym ogniu do czasu aż zmięknie.  

Trawę cytrynową pozbawiamy zdrewniałych części i bardzo drobno siekamy.

Do zeszklonej cebuli dodajemy starty imbir, zmiażdżony czosnek i posiekaną trawę cytrynową. Mieszamy i podsmażamy około 2 minuty.

Ziarenka kardamonu wyjmujemy ze strączków i rozcieramy w moździerzu.

Papryczki rozcinamy, pozbawiamy nasion i drobno kroimy.

Kardamon i papryczki chilli dodajemy do cebuli i nadal podsmażamy na bardzo małym ogniu.

Dynię kroimy na małe kawałki (na jeden gryz) i dodajemy do garnka z cebulą i przyprawami.

Zalewamy całość wywarem warzywnym, doprowadzamy do wrzenia i gotujemy na małym ogniu, pod przykryciem. Czas gotowania zależy od rodzaju użytej dyni. Po około 10 minutach sprawdzamy widelcem, czy dynia zaczęła już mięknąć. Nie czekamy aż dynia rozgotuje się, powinna być al dente.

Dodajemy ciecierzycę, mleczko kokosowe i passatę, doprawiamy solą, mieszamy i gotujemy na małym ogniu, bez przykrycia, przez około 15 minut. Jeśli dynia jest nadal twardawa to wydłużamy czas gotowania. 

Na patelni podgrzewamy łyżkę tłuszczu, dodajemy gorczycę i podgrzewamy ją do czasu, aż zacznie strzelać jak popcorn. Dodajemy gorczycę do curry, mieszamy i jeśli trzeba, to jeszcze raz doprawiamy solą.

Podajemy z ryżem basmati (polecam ryż pełnoziarnisty) i listkami świeżej kolendry.

Smacznego!

Kotleciki dyniowe z komosą ryżową

Dziś udało nam się, w przerwie między ulewami, odwiedzić kiermasz dyniowy. Wybór, jak zwykle, ogromny. Zakupy udane, siedem dorodnych egzemplarzy gotowych na przerób. 
Pierwsza w tym sezonie propozycja  na danie z dynią pochodzi z książki  "The Vibrant Table". Wprowadziłam jedną zmianę do przepisu, zastąpiłam mąkę migdałową ugotowaną komosą ryżową (quinoa). Kotleciki wyszły bardzo delikatne i baaaardzo posmakowały dzieciom :-)

Kotleciki dyniowe 

inspiracja: "The Vibrant Table", Anya Kassoff


1 łyżka oliwy z oliwek
1/2 średniej cebuli, obranej i drobno posiekanej
1 duży ząbek czosnku, obrany i zmiażdżony 
400 g dyni butternut squash (dynia piżmowa), obranej
1/2 szklanki ugotowanej i przestudzonej komosy ryżowej*
1 duże jajko
1 1/2  łyżki posiekanych, świeżych liści szałwii 
1 łyżka posiekanej natki pietruszki
1 łyżka nasion chia lub zmielonego siemienia lnianego (opcjonalnie)
45 g sera feta lub manouri, rozdrobnionego widelcem (można pominąć)
sól i pieprz
opcjonalnie, jeśli masa jest za rzadka, 1- 2 łyżki mielonych migdałów lub zmielonych ziaren słonecznika

* w oryginalnym przepisie autorka użyła mąki migdałowej

Piekarnik rozgrzewamy do 200° C.

Na małej patelni rozgrzewamy łyżkę oliwy, dodajemy cebulę i szklimy na małym ogniu. Pod koniec dodajemy czosnek, mieszamy i odstawiamy do przestygnięcia.

Obraną dynię ścieramy na tarce o dużych oczkach.

Startą dynie układamy na kilku warstwach papierowego ręcznika, zawijamy i delikatnie wyciskamy. W ten sposób pozbywamy się nadmiaru wody. 

Przekładamy dynię do miski, dodajemy jajko, komosę ryżową, szałwię, natkę pietruszki, nasiona chia, ser feta, podsmażoną cebulę i czosnek. Dokładnie mieszamy i doprawiamy solą i pieprzem. 

Jeśli masa jest za rzadka, możemy dodać mielone migdały lub słonecznik.

Kratkę do pieczenia z piekarnika lub dużą płaską blachę wykładamy papierem do pieczenia.
Możemy nasmarować papier oliwą żeby mieć pewność , że kotleciki nie przykleją się.

Z masy formujemy kotleciki (jedna spora łyżka masy na jeden kotlecik) i przekładamy je na blachę. Ja użyłam metalowego krążka do formowania kotlecików.

Kotleciki pieczemy około 15 minut w termoobiegu. Mój piekarnik dość słabo grzeje, jeśli ktoś ma nowy piekarnik to być może trzeba skrócić czas pieczenia.
Wyjmujemy ostrożnie blachę z piekarnika i delikatnie, przy użyciu metalowej szpatułki, przewracamy kotleciki na drugą stronę.

Wkładamy blachę ponownie do piekarnika i pieczemy 10 - 15 minut, do czasu aż się ładnie zezłocą.

Wyjmujemy z piekarnika i podajemy natychmiast po upieczeniu. Doskonale smakują z tzatzikami. 
 

Smacznego!

 

Zupa z pieczonej papryki i pomidorów

Jak co roku z wakacji w Polsce wróciliśmy ze skrzynką pysznych, działkowych pomidorów. Okazało się, że pomidory są już mocno dojrzałe i trzeba je jak najszybciej zjeść. Kilka mocno dojrzałych egzemplarzy wykorzystałam do ugotowania zupy z poniższego przepisu.

 

Zupa z pieczonej papryki i pomidorów


źródło: "Jamie Magazine" Jun '14, Summer Loving


3 duże czerwone papryki
750 g dojrzałych pomidorów, przekrojonych na pół
1 cebula, obrana i pokrojona w piórka
6 ząbków czosnku, nieobranych  ze skórki
3 łyżki oliwy z oliwek
500-600 ml wywaru warzywnego
sól, pieprz
świeża bazylia
opcjonalnie sos tabasco

Piekarnik rozgrzewamy do 180° C.
Dużą, płaską blachę wykładamy papierem do pieczenia.

Z jednej strony blachy układamy papryki. Na pozostałej części rozkładamy pomidory, cebulę i czosnek, skrapiamy oliwą i przykrywamy folią aluminiową. Paprykę pieczemy bez przykrycia!

Warzywa wkładamy do rozgrzanego piekarnika i pieczemy 35-40 minut, do czasu aż papryka zacznie się przypiekać, a warzywa pod folią zmiękną.

Wyjmujemy warzywa z piekarnika, folię zdejmujemy z pomidorów i przykrywamy nią paprykę (to ułatwi zdjęcie skórki z papryki).  Odstawiamy warzywa do przestygnięcia. 

Z ostudzonej papryki i pomidorów zdejmujemy skórkę, a następnie wyjmujemy nasiona.

Czosnek obieramy ze skórki.

Wszystkie warzywa wrzucamy do blendera, dodajemy wywar warzywny i miksujemy na gładki krem.

Przelewamy zupę do garnka, podgrzewamy i doprawiamy solą, pieprzem i opcjonalnie sosem tabasco.

Zupę podajemy na ciepło lub na zimno, ze świeżą bazylią i odrobiną oliwy.
 
 Smacznego!

Warzywa psiankowate 2014
Pora na pomidora!